W sobotnią noc w Las Vegas, Josh Taylor (18-0-0) pokonał na punkty Jose Ramireza (26-1-0) i stał się dzięki temu posiadaczem wszystkich czterech mistrzowskich pasów kategorii super lekkiej (super lightweight). 30-latek z Edynburga jest pierwszym Szkotem w historii boksu zawodowego, który zunifikował wszystkie tytuły w danej kategorii wagowej. Taylor dwukrotnie posłał Ramireza na deski (w szóstej oraz siódmej rundzie), a mimo to nieznacznie wygrał według sędziów. Wszyscy oceniający ten pojedynek sędziowie punktowali 114-112 na korzyść Szkota.

Nie miałem absolutnie żadnych wątpliwości co do tego, że wygrałem, ale ich punktacja to jakaś farsa. Czy to byłby remis, gdybym go nie powalił na deski? To jakiś żart. Wiedziałem, że będą próbować takich rzeczy, ale nie aż tak. Powiedziałem nieco na ten temat do moich doradców i oznajmiłem, że nie chcę za bardzo narzekać, ale gdybym nie powalił Ramireza to byłby remis, a to byłoby absolutną hańbą. Mówiłem, że nie ma znaczenia kto będzie sędziował: byłem wyraźnie lepszy i byłem zwycięzcą w tej walce. – powiedział zaraz po pojedynku Josh Taylor.

Szkot ma prawo czuć się nieco rozczarowany zaistniałą sytuacją, bowiem przeważał on niemalże na przestrzeni całego pojedynku nie dając zrobić sobie krzywdy. Ramirez co prawda wykazywał się większą aktywnością, ale nie przekładało się to na wynik i celne uderzenia, których z kolei nie brakowało ze strony Taylora. Szkocki pięściarz jest w tym momencie posiadaczem wszystkich czterech pasów WBC, WBO, WBA oraz IBF kategorii super lekkiej i póki co nie wiadomo jakie ma on plany na przyszłość. Wiele mówiło się o tym, że Taylor po walce z Ramirezem przeniesie się do dywizji półśredniej (welterweight), choć na ten moment pięściarz nie potwierdził tej informacji.

źródło wypowiedzi: boxingscene