Sugar Ray Robinson to zdaniem wielu najwspanialszy bokser w historii. A więc trudno sobie wyobrazić, żeby taki wirtuoz ringu kiedykolwiek wycofał się z walki. Ale ku Waszemu zaskoczeniu był jeden taki pojedynek, z którego przyszły członek bokserskiej świątyni à la Hall of Fame się jednak wycofał. A to dlatego, iż miał koszmar, że zabije swojego oponenta w tym nadchodzącym pojedynku. Jednakże największa legenda szermierki na pięści dała się skusić pewnemu kapłanowi oraz duchownemu, gdy ci przekonali go do ostatecznego podjęcia walki.

Wkroczenie do ringu tym razem spowodowało, że koszmar boksera niestety stał się prawdą. W dniu 24 czerwca 1947 roku Robinson zdominował Jimmy’ego Doyle’a i zaliczył na nim decydujący nokaut w ósmej rundzie. Nokaut, który niestety doprowadził Doyle’a do nieprzytomności, a póżniej jeszcze tej samej nocy spowodował jego śmierć. Trudno w ogóle wierzyć w te słowa. W tym przypadku koszmar się niestety sprawdził. Koszmar, który ujawnia prawdziwą cenę ukochanej przez nas dyscypliny sportu.