W sobotnią noc, oczy wszystkich kibiców boksu zawodowego na całym świecie zwrócone będą na Las Vegas (Nevada, Stany Zjednoczone), gdzie czeka nas bardzo ciekawie zapowiadająca się gala, podczas której główne skrzypce zagrają Saul “Canelo” Alvarez (61-2-2) oraz Edgar Berlanga (22-0-0), którzy zmierzą się o trzy (WBA, WBC, WBO) tytuły mistrza świata wagi super średniej (super middleweight) należące do Alvareza.
Karta główna również zapowiada się bardzo ciekawie. Broniący tytułu mistrza świata federacji WBA, dywizji średniej (middleweight) Erislandy Lara (30-3-3) skrzyżuje rękawice z Danny’m Garcią (37-3-0). Mimo swojego zaawansowanego jak na pięściarza wieku, 41-letni Lara w efektownym stylu obronił mistrzowski pas w starciu z MIchaelem Zerafą (32-5-0), nokautując doświadczonego Australijczyka już w drugiej odsłonie, co miało miejsce podczas marcowej gali Premier Boxing Champions w Las Vegas. Kubańczyk z szacunkiem wypowiada się na temat swojego sobotniego rywala, jednakże jest pewny swoich atutów.
– Danny jest świetnym pięściarzem i mistrzem świata w niższych kategoriach wagowych, ale dywizja średnia to zupełnie inna sprawa. Musimy się przekonać, czy potrafi przystosować się do tej wagi. Nie wiem, czy wytrzyma siłę moich ciosów, ale dowiemy się w sobotę. Skupiam się na tym, żeby być gotowym psychicznie i fizycznie. Aby móc zrobić wszystko co konieczne, żeby wygrać. – przekazał na czwartkowej konferencji prasowej Lara.
Co ciekawe, Dla Garcii sobotnia walka będzie pierwszą od ponad dwóch lat, oraz debiutem w kategorii średniej. W swojej ostatniej walce, “Swift” zaliczył swój pierwszy pojedynek w limicie wagi super półśredniej (super welterweight), wygrywając decyzją większości sędziów z Jose Benavidezem Jr (28-3-1). Aktywność byłego mistrza świata w dywizjach super lekkiej (super lightweight) i półśredniej (welterweight) jest w ostatnich latach porażająco niska, jednakże otrzymał on kolejną mistrzowską szansę, którą zamierza wykorzystać.
– Czuję, że już jestem członkiem Galerii Sław, ale myślę, że zdobycie pasa jest wisienką na torcie. Zdobycie tytułu w trzech dywizjach to kwestia spuścizny, niewielu zawodników to robi. Dążę do wielkości. ludzie próbowali mi wmówić, że byłem za mały przez całą moją karierę. Z natury byłem dużym facetem, który redukował wagę. Dla mnie jestem naturalnym średnim. – powiedział z kolei Garcia.
Wcześniej, między linami zobaczymy byłego mistrza świata wagi super średniej, oraz byłego rywala Canelo Alvareza, Caleba Planta (22-2-0), który pragnie rewanżu z Meksykaninem. Dla urodzonego w stolicy muzyki country w Nashville (Tennessee, Stany Zjednoczone) będzie to powrót po ubiegłorocznej porażce na punkty rąk Davida Benavideza (29-0-0). 32-latek, chcąc myśleć o powrocie do najściślejszej czołówki, musi w sobotnią noc uporać się z Trevorem McCumby’m, a stawką ich pojedynku będzie tymczasowy pas federacji WBA, przybliżający zwycięzcę do walki o pełnoprawny tytuł mistrza świata.
– To wymagało mnóstwa ciężkiej pracy, aby się tu dostać i wrócić do tego miejsca. Więc jedną z rzeczy, które uwielbiam robić i którą robiłem przez całą swoją karierę, jest obserwowanie tych wielkich, ponieważ bycie odnoszącym sukcesy, polega na byciu intencyjnym. I coś, co przeczytałem dawno temu, mówi: „sukces jest na szczycie wzgórza i nikt nie wchodził tam przypadkiem”. Trevor sam wie, że nie jestem bumem i dlatego chce ze mną walczyć. Chce być na wielkiej scenie, a to oznacza, że musi stawić czoła prawdziwemu wojownikowi. Teraz patrzy na prawdziwego wojownika. Walczył tylko z bumami, ale teraz nie walczy z bumem. Zobaczymy, co wniesie do ringu w sobotę. – mówił Plant podczas konferencji.
O McCumby’m tak naprawdę ciężko cokolwiek powiedzieć, oprócz tego, iż legitymuje się bardzo mocnym, nieskazitelnym bilansem w postaci dwudziestu ośmiu walk, oraz dwudziestu ośmiu wygranych. Nie ma jednak wątpliwości co do tego, że jest to pięściarz, który w przeszłości nie walczył z żadnym zawodnikiem prezentującym dobry poziom, a jego sobotnia walka z Plantem będzie bez wątpienia ogromną szansą, oraz największym testem w jego dotychczasowej karierze. Urodzony w Yorkville, na przedmieściach Chicago pięściarz, zaczepiał Planta za pośrednictwem mediów społecznościowych, zarzucając mu m.in brak aktywności. W ramach “rekompensaty”, McCumby otrzymał to czego chciał, czyli pojedynek z byłym mistrzem świata, którego stawką jest tymczasowy tytuł.
– To, jaką drogę przeszliśmy, dodaje trochę motywacji. Caleb jest bardzo emocjonalny i pozwala ludziom zbyt łatwo wejść mu do głowy. W sobotę zobaczycie, co potrafię zrobić na ringu. Nie ma we mnie żadnej wrogości, ale idę po jego serce. – powiedział McCumby.
Plant to nie jedyny mistrz świata, który w sobotnią noc powróci po porażce. Do tego grona należy zaliczyć także byłego zunifikowanego czempiona wagi super koguciej (super bantamweight), Stephena Fultona (21-1-0). Amerykanin w lipcu ubiegłego roku został zdetronizowany przez Naoyę Inoue (28-0-0), przegrywając przez nokaut w ósmej rundzie po totalnej dominacji. Fulton postanowił przenieść się dywizję wyżej, do wagi piórkowej (featherweight), aby w następnej kolejności właśnie tam spróbować swych sił. Jego sobotnim rywalem będzie doświadczony Carlos Castro (32-2-0), który w przeszłości toczył boje z takimi zawodnikami jak Luis Nery (35-2-0) czy Brandon Figueroa (25-1-1-).
W piątkowe popołudnie czasu amerykańskiego, odbędzie się oficjalna ceremonia ważenia. Bezpośrednią transmisję z sobotniej gali przeprowadzi platforma streamingowa DAZN (w USA także Amazon Prime Video). Oprócz miesięcznej subksrypcji, obowiązywać będzie dodatkowa opłata Pay-Per-View w wysokości: $89.99 USA, 79.99zł Polska. Początek wydarzenia zaplanowany jest na godzinę 7PM czasu środkowoamerykańskiego (2 nad ranem z soboty na niedzielę czasu polskiego).
Autor: Michal Adamczyk – redaktor naczelny. Kontakt: frontoffice@boxingzone.org