18 wrześniej w Las Vegas (Nevada, Stany Zjednoczone) – tego dnia miałoby dojść do walki o wszystkie cztery tytuły mistrza świata kategorii super średniej (super middleweight) pomiędzy Saulem “Canelo” Alvarezem (56-1-2), a Calebem Plantem (21-0-0) – wynika z raportu Mike’a Coppingera.

Canelo Alvarez od czasu, gdy zdecydował się startować w najbliższym czasie w kategorii do 168 funtów, z walki wydaje się coraz lepszy i wydajniejszy. W grudniu zeszłego roku Meksykanin “zaatakował” kategorię super średnią, a jego pierwszym “strzałem” był ówczesny mistrz świata federacji WBA, Callum Smith (27-1-0). Alvarez bez żadnych problemów wypunktował Anglika, zabierając mu mistrzowski pas. Przy okazji 31-latek z Guadalajary zdobył również wakujący pas WBC, który na ważeniu blisko jedenaście miesięcy temu stracił podczas ważenia niepokonany David Benavidez (24-0-0) nie mieszcząc się wówczas w limicie wagowym. Canelo już niespełna dwa miesiące później zameldował się w Miami (Floryda, Stany Zjednoczone), by w swojej pierwszej obowiązkowej obronie pasa WBC nie dać żadnych szans Avni’emu Yildirimowi (21-3-0). W maju na gali w San Antonio (Texas, Stany Zjednoczone) Alvarez pokonał w ósmej rundzie pokonał czempiona WBO, Billy’ego Joe Saundersa (30-1-0), który w wyniki poważnej kontuzji oka (m.in pęknięty oczodół i poważnie obrażenia wokół oka) nie wyszedł już do dziewiątej odsłony.

Kolejnym, i ostatnim przeciwnikiem Meksykanina w drodze do wiecznej chwały i pisania historii jest właśnie Caleb Plant, który faworytem w tej walce nie będzie, choć z pewnością będzie chciał sprawić niespodziankę i zdobyć wszystkie pasy w swojej dywizji. Pięściarz z Nashville pełnoprawnym mistrzem świata IBF został blisko dwa i pół roku temu, pewnie pokonując na punkty Jose Uzcategui’ego (31-4-0) na gali w Los Angeles (California, Stany Zjednoczone), posyłając go nawet na deski w w drugiej i czwartej rundzie. Następnie Plant obronił trzykrotnie obronił swój tytuł w walce z Mike’m Lee (21-1-0). Pojedynek pomiędzy dwoma pięściarzami przypominał piłkarski mecz do jednej bramki. 29-latek znokautował niepokonanego do tego czasu Lee w trzeciej rundzie, a w drugiej obronie to samo zrobił z dobrze znanym polskim kibicom, Vincentem Feigenbutzem (33-3-0), choć nie co później bo w dziesiątej rundzie.

Ostatnim przeciwnikiem Planta był niespełna pół roku temu, Caleb Truax (31-5-2), który co prawda wytrzymał pełny dystans ze swoim rodakiem, ale na kartach punktowych był wyraźnie słabszy od swojego młodszego imiennika. Plantowi i tak dostało się od kibiców i wielu ludzi ze świata boksu, którzy stwierdzili, że w takiej formie, nie ma on żadnych szans z Alvarezem. Już niebawem powinniśmy dowiedzieć się czy dojdzie do walki walki o wszystkie cztery pasy w dywizji super średniej, choć Canelo będąc obecnie wolnym agentem może dyktować warunki innym zawodnikom i ich promotorom, którzy tylko zacierają ręce, aby Meksykanin zmierzył się z ich zawodnikami ze względu na korzyści finansowe, jakie on generuje.