Jeden z najlepiej zapowiadających się polskich pięściarzy, Damian Knyba (9-0-0) już 10 grudnia stoczy najważniejszą walkę w swojej dotychczasowej karierze. Polak po raz pierwszy zadebiutuje na dużej scenie i lepszej okazji nie mógł sobie wymarzyć, bowiem wystąpi on w legendarnej hali Madison Square Garden w Nowym Jorku (New York, Stany Zjednoczone). Jego przeciwnikiem będzie Emilio Salas (7-2-1), a ich pojedynek został zakontraktowany na sześć rund w limicie kategorii ciężkiej (heavyweight).

Wszystko rozpoczęło się 25 stycznia 1996, kiedy w Bydgoszczy (woj. kujawsko-pomorskie, Polska) na świat przyszedł Damian Knyba. Wychował się on w pobliskiej miejscowości o nazwie Wudzyń, a jego marzeniem od zawsze było zostać zawodowym pięściarzem. Z wielkimi ambicjami i warunkami fizycznymi, w parze niekoniecznie szły warunki do rozwoju. Dopiero, gdy Knyba poszedł do szkoły średniej w Bydgoszczy, jego możliwości znacznie wzrosły.

– Zawsze marzyłem o tym, aby zostać zawodowym pięściarzem, ale nie miałem wystarczających możliwości, gdyż mieszkałem na wsi. Dopiero, gdy poszedłem do szkoły średniej w Bydgoszczy, nauczyciel wychowania fizycznego przekonał mnie do tego, abym trenował lekkoatletykę, choć w pewnym momencie oglądałem sporo motywacyjnych video, oraz walk Mike’a Tysona, i wtedy uwierzyłem, że wszystko jest możliwe. Postanowiłem, że zaryzykuję i postawię wszystko na jedną kartę. – mówi dla BoxingZone.org, Damian Knyba.

Knyba swoje pierwsze treningi bokserskie rozpoczął w wieku dwudziestu lat w XYZ Fight Academy Bydgoszcz, gdzie trenował pod okiem Damiana Węsierskiego, którego później zastąpił Filip Czarnecki. Na samym początku swojej przygody z boksem, Knyba uczęszczał równolegle do Astorii Bydgoszcz, a za jego treningi odpowiedzialny był Krzysztof Łajdyk. Na pierwsze sukcesy, Polak musiał ciężko zapracować, oraz zaczekać. Na amatorstwie, Knyba stoczył około trzydziestu walk (w tym większość z Łajdykiem w narożniku, jako zawodnik Astorii Bydgoszcz), a ostatnią z nich, była ta z Oskarem Safaryanem, blisko dwa lata temu, w finale Mistrzostw Polski. Knyba przegrał wówczas już w pierwszej rundzie przez kontuzję nosa, wobec czego musiał się on zadowolić srebrnym medalem.

Wudzynianin nabierał większego doświadczenia już znacznie wcześniej. Na początku 2020 roku, Polak przyleciał do Stanów Zjednoczonych do najlepszego obecnie polskiego pięściarza kategorii ciężkiej, niepokonanego wówczas Adama Kownackiego (20-3-0), który przygotowywał się do walki z Robertem Heleniusem (33-4-0).

– Damian ma bardzo dobre warunki, ma bardzo duże serce do walki, więc na pewno trzymam za niego kciuki. To naprawdę spoko gość, więc mam nadzieję, że Łukasz będzie go dobrze prowadził i w końcu osiągnie sukces. Ciężką pracą, można ten sukces osiągnąć. – mówił Adam Kownacki dla BoxingZone.org przez swoją rewanżową walką z Robertem Heleniusem.

Knyba miał również wystąpić na nowojorskiej, i bez wątpienia najbardziej prestiżowej odsłonie turnieju Golden Gloves (The Ring Masters), jednakże wszelke plany pokrzyżowała pandemia covid-19, w wyniku której Knyba musiał wrócić do Polski. Przed wspomnianą walką z Safaryanem, Knyba zaliczył już dwa obozy przygotowawcze pod okiem Piotra Wilczewskiego w Dzierżoniowie, a w 2021 roku, zdecydował się na zawodowstwo, podpisując kontrakt menadżerski z Łukaszem Kownackim, który bądź co bądź w światowym boksie widział już całkiem sporo.

Swój zawodowy debiut, Knyba zaliczył dokładnie 26 czerwca w Człopie (woj, zachodniopomorskie, Polska), gdzie skrzyżował rękawice z Petrem Frohlich’em (2-35-1). Polski pięściarz nie pozostawił żadnych wątpliwości i zgodnie z oczekiwaniami, znokautował już w drugiej rundzie bezradnego Czecha. Od tego czasu, profesjonalna kariera Knyby stopniowo nabierała tempa. Nie trzeba było długo czekać, aby polski prospekt po raz kolejny zaprezentował swoje umiejętności. Po trzech tygodniach od zawodowego debiutu, Knyba pojawił się na gali KnockOut Promotions w Suwałkach (woj. podlaskie, Polska), gdzie przeboksował wszystkie cztery rundy z Ukraińcem, Igorem Pylypenko (6-54-2).

Kolejne dwie walki, Knyba stoczył na imprezach wspomnianej wcześniej grupy KnockOut Promotions, dwukrotnie pewnie wygrywając. Wszystko działo się bardzo szybko, bowiem na przestrzeni niespełna dwóch miesięcy. Knyba pod koniec sierpnia ubiegłego roku, znokautował już w pierwszej rundzie Giorgia Tamazashvili’ego (3-10-0), aby w drugiej połowie października pewnie pokonać na dystansie sześciu rund twardego Yury’ego Bykhautsou (10-25-3). Kolejnym krokiem w zawodowej karierze Polaka, był pojedynek przeciwko Aazddin’owi Aajourowi (4-3-2) w styczniu, na otwarcie 2022 roku. Co istotne, Knyba wystąpił wówczas w walce wieczoru na gali w Zawoni (woj. dolnośląskie, Polska), a organizatorem wydarzenia był właśnie Łukasz Kownacki, wraz RBK Promotions, oraz Erykiem Rachwałem na czele. Gala została wówczas pokazana na antenie Polsat Sport.

– Ten chłopak naprawdę chce coś osiągnąć. Jeśli tylko jest jakaś propozycja sparingów, Damian nie odmawia. Na przykład, gdy chodziło o sparingi z Hrgovicem w Chorwacji. To wszystko jest naprawdę fajne, ale trzeba się temu poświęcić. Jesteś z dala od rodziny, jedziesz do innego kraju, no i trzeba dużo poświęcić. – mówił Łukasz Kownacki dla naszego portalu, na parę dni przed galą w Zawoni.

Dłuższa przerwa dla Damiana Knyby? Nic bardziej mylnego. 26-letni Polak już wcześniej zaliczył świetnie sparingi na wyspach brytyjskich, i był gotowy na kolejne wyzwanie, jakim był występ na gali w Szczytnie (woj. warmińsko-mazurskie, Polska), również transmitowanej przez telewizję Polsat. Rywalem Polaka, był Knife Didier (6-8-0), który poległ już w pierwszej rundzie.

Miałem okazję poznać Damiana przed galą w Szczytnie. To co zrobiłi na mnie największe wrażenie, to jego skromność ,spokój i pewność siebie przed wejściem do ringu. Sposób poruszania się przy takich gabarytach, jest imponujący. Ten chłopak wie czego chce, i temu co robi poświęca się do reszty. Głęboko wierzę, że jego gwiazda zaprowadzi go na szczyty bokserskiej kariery. – mówił po gali w Szczytnie, korespondent BoxingZone, Paweł Żulczyk. 

Następnie, musiało minąć zaledwie półtora miesiąca, aby 21 maja na gali w Amazura Concert Hall w Queens (New York, Stany Zjednoczone, Damian Knyba zadebiutował na amerykańskim ringu. Współorganizatorem całego przedsięwzięcia był wówczas sam Kownacki, któremu pomógł wspomniany wcześniej Rachwał, RBK Promotions, oraz zaprzyjaźniona grupa promotorska, The New Mexican Promotions. Na gali wystąpili również Witold Lisek (4-0-0), który dał świetny pojedynek z niezwykle twardym Twonem Smithem (3-6-0), wygrywając jednogłośną decyzją sędziów. Podczas majowej gali nie zabrakło także innych Polaków – mowa tutaj o braciach Niemczykach – Łukaszu (2-0-0), oraz Mateuszu (2-1-0). Bliźniacy stanęłi na wysokości zadania, i wygrali swoje pojedynki.

Damian, miał tego wieczoru planowo zmierzyć się z…Emilio Salasem, jednakże Portorykańczyk wycofał się z walki na kilka dni przed terminem, a w jego miejsce “wskoczył” doświadczony Terrell Jamal Woods (28-55-9), który dwa tygodnie wcześniej miał być mięsem armatnim dla amerykańskiego prospekta Rolando Soto (8-1-0), a koniec końców ciężko znokautował on młodego pięściarza w drugiej rundzie. Woods przyjechał zatem do Nowego Jorku po zaskakującym zwycięstwie, jednakże na Knybie nie zrobiło to żadnego wrażenia. Polak od pierwszego gongu kontrolował przebieg pojedynku, wykazując się większą aktywnością, zadając przy tym więcej celnych ciosów. Woods upadł nawet na matę ringu w piątej odsłonie, jednakże zdołał wytrwać do ostatniej, szóstej rundy, przegrywając koniec końców jednogłośną decyzją sędziów.

Zaraz po walce, potwierdziła się informacja, iż Damian “Polish Hussar” Knyba nie będzie miał zbyt wiele czasu na odpoczynek. Kownacki poinformował swojego pięściarza, iż pojawiła się możliwość sparingów w Dubaju (Zjednoczone Emiraty Arabskie) z samym Oleksandrem Usykiem (20-0-0). Mistrz świata federacji WBO, WBA, oraz IBF królewskiej dywizji, rozpoczynał przygotowania do walki z Anthony’m Joshua (24-3-0). Knyba, zaledwie cztery dni po swoim debiucie w Ameryce, wrócił do Polski, aby spędzić tam zaledwie kilkadziesiąt godzin. Następnie, wsiadł on w samolot i zameldował się w Dubaju, aby nabrać kolejnego doświadczenia, jakim były sparingi z jednym z najwybitniejszych pięściarzy w historii boksu. Knyba, spędził w Zjednoczonych Emiratach Arabskich niewiele ponad tydzień, bowiem następnie okazało się, iż walka Usyka z Joshuą odbędzie się dopiero w drugiej połowie sierpnia, wobec czego Ukrainiec przerwał swój obóz. Doświadczenie, jakiego nabył jednak nasz rodak, jest niewątpliwie nieocenione.

12 sierpnia, Knyba po raz kolejny miał zaprezentować się na amerykańskim ringu, co ciekawe w tym samym miejscu, w którym debiutował, czyli Amazura w Queens. Jego rywalem po raz kolejny miał być Emilio Salas, jednakże pięściarz po raz drugi wycofał się z pojedynku. Następnie, pojawiły się chwile niepewności, gdyż nie chodziło już nawet o szukanie zastępczego rywala dla Polaka, a to, iż jeden z uczestników walki wieczoru, również zgłosił niezdolność do walki, wobec czego całe wydarzenie zostało odwołane. Knyba był wówczas po wielu sesjach sparingowych z samym Zhilei’m Zhangiem (24-1-1), który przygotowywał się do walki z Filipem Hrgovicem (15-0-0) w bezpośrednim eliminatorze do tytułu mistrza świata, z ramienia federacji IBF. Mimo zaistniałej sytuacji, Łukasz Kownacki wzorowo wywiązał się ze swoich obowiązków, załatwiając Knybie start w oddalonej około 250 mil (400km) miejscowości Ranson (West Virginia, Stany Zjednoczone). “Polish Hussar” skrzyżował rękawice z Santandem Silgado (31-14-0), który w przeszłości boksował chociażby w Polsce, przegrywając szybko z Krzysztofem Głowackim (32-3-0). Nie inaczej było tym razem – Knyba na pełnym luzie, znokautował Kolumbijczyka pod koniec pierwszej rundy, i dopisał do swojego recordu ósme zawodowe zwycięstwo.

Nie minęło zaledwie dwa miesiące, a Knyba po raz kolejny zameldował się w ringu, tym razem na gali w Rudzie Śląskiej (woj. dolnośląskie, Polska), podczas wydarzenia organizowanego przez Silesia Boxing. 26-latek wystąpił zaraz przed walką wieczoru, pokonując na punkty Kostiantyna Dovbyshchenko (9-11-1), i był to dla niego pierwszy pojedynek na dystansie ośmiu rund. Knyba zaczął z wysokiego “C” i znacznie przeważał w pierwszej połowie walki. W szóstej, oraz siódmej rundzie, inicjatywę zaczął przejmować ambitny Ukrainiec, który koniecznie chciał udowodnić, iż nie przyjechał do Polski na przysłowiowe “ścięcie głowy”. W ostatniej, ósmej odsłonie, po dwóch słabszych rundach, Knyba powrócił na właściwe tory, pewnie punktując swojego przeciwnika, aż do ostatniego gongu. Po walce, Polak przyznał, iż nie wszystko zagrało tak, jakby sam tego oczekiwał, a konkretniej chodziło o przygotowanie kondycyjne, które w pewnych momentach nieco zawodziło. Niemniej jednak, Knyba odniósł zasłużone zwycięstwo. Warto zaznaczyć, że podczas gali, do ringu wyszedł także ulubieniec lokalnej publiczności, wspomniany wcześniej Witold Lisek, który na swoim “domowym” terenie, wygrał z Athanasiosem Droutsasem (0-2-0) na punkty, w zakontraktowanym na cztery rundy pojedynku, kategorii junior ciężkiej (cruiserweight).

1 listopada ukazała się oficjalna informacja, iż Damian Knyba swoją kolejną walkę stoczy 10 grudnia na gali grupy promotorskiej Top Rank, a odbędzie się ona w legendarnej hali Madison Square Garden, w Nowym Jorku (New York, Stany Zjednoczone). Dla pięściarza z Wudzynia, jest to wielkie wyróżnienie i ogromna szansa na to, aby pokazać się amerykańskiej publiczności. Co wie na temat swojego najbliższego rywala Damian Knyba?

– Emilio Salas to dynamiczny zawodnik. Wydaje się, że ma czym uderzyć. Na pewno będzie szedł do przodu i będzie próbował mnie trafić. – mówi Knyba.

Bezpośrednią transmisję z gali w Madison Square Garden, przeprowadzi ESPN, zaś kartę główną z pewnością pokaże jedna z polskich telewizji. W walce wieczoru zobaczymy byłego mistrza świata, dywizji lekkiej (lightweight), Teofimo Lopeza (17-1-0), który zmierzy się z doświadczonym Jose Pedrazą (29-4-1) w zakontraktowanym na dwanaście rund pojedynku kategorii super lekkiej (super lightweight). Walkę Knyby, będzie można obejrzeć za pośrednictwem ESPN+. Zachęcamy wszystkich do wspierania naszego rodaka 10 grudnia w Nowym Jorku, a po bilety prosimy zgłaszać się na adres mailowy: frontoffice@boxingzone.org

Autor: Michal Adamczyk – redaktor naczelny. Kontakt: frontoffice@boxingzone.org, Twitter: Mike94Steek