Aktualny mistrz świata federacji WBC, kategorii ciężkiej (heavyweight) Tyson Fury (32-0-1) poinformował kilka dni temu, iż w swojej kolejnej walce chciałby zmierzyć się z Dereckiem Chisorą (33-12-0). Ze sportowego punktu widzenia, takie zestawienie nie ma żadnego sensu, a faworytem ewentualnego starcia obu zawodników byłby bezsprzecznie Fury. Anglik swoją decyzję argumentuje tym, iż chciałby dopełnić drugą trylogię w swojej zawodowej karierze. Przypomnijmy, że “Gypsy King” walczył z Chisorą już w 2011, oraz 2014 roku, przy czym dwukrotnie wygrywał.
– Postanowiłem wrócić do boksu, ponieważ chcę zostać pierwszym w historii mistrzem świata kategorii ciężkiej, który ma za sobą dwie trylogie. Jedną już mam z Deontay’em Wilderem, pora na Chisorę. Zawsze mówiłem, że pod koniec kariery zmierzę się z Chisorą, pobijemy tutaj wszelkie rekordy! – przekazał Fury za pośrednictwem swoich mediów społecznościowych.
To, że Fury chce (albo tylko mówi, że chce) zmierzyć się w następnej kolejności z Chisorą, wcale nie oznacza, że faktycznie tak będzie. Póki co słów Anglika nie komentują jego promotorzy, Bob Arum i Frank Warren, jednakże pierwszy z wymienionych podał parę dni temu do publicznej wiadomości, iż w przypadku ewentualnej wygranej Oleksandra Usyka (19-0-0) z Anthony’m Joshua (24-2-0) celem jest zestawienie Fury’ego właśnie z Ukraińcem. Bardzo istotną kwestią jest również fakt, iż Chisora nie znajduje się obecnie w pierwszej “piętnastce” rankingu WBC, wobec czego nie ma on prawa walczyć o światowy czempionat, który znajduje się w posiadaniu Fury’ego.
– Tyson, przestań gadać głupoty. Zadzwoń do mamusi i tatusia. Mamusią jest Frank Warren, a tatusiem je*any Bob Arum. Powiedz im, że chcesz się ze mną spotkać i wysyłaj papiery, suko! – przekazał Chisora za pośrednictwem Twittera.
Autor: Michal Adamczyk