Już za kilkanaście godzin w kanadyjskim Quebec City w prowincji Quebec rozpocznie się gala grupy Top Rank przy współpracy z Eye Of The Tiger, podczas której główne skrzypce zagrają niepokonany na zawodowstwie Christian Mbilli (27-0-0), oraz Sergey Derevyanchenko (15-5-0). Obaj pięściarze zmierzą się ze sobą w zakontraktowanym na dziesięć rund pojedynku w limicie wagi super średniej (super middleweight), w którego stawce znajdzie się pas WBC Continental Americas, należący do Mbilli’ego. Przed walką wieczoru dojdzie również do bardzo ciekawego starcia w dywizji ciężkiej pomiędzy Arslanbekiem Makhmudovem (19-1-0), oraz Guido Vianello (12-2-1).
Faworytem walki wieczoru jest bez wątpienia Mbilli, który z walki na walkę pokazuje, iż każdy pięściarz startujący w kategorii do 168 funtów powinien się z nim liczyć. W swojej ostatniej konfrontacji, Francuz już w pierwszej rundzie bardzo ciężko znokautował doświadczonego Marka Heffrona (30-4-1), odnosząc dwudzieste siódme zwycięstwo na zawodowstwie, w tym dwudzieste trzecie przed czasem. Mbilli wierzy, że dzisiejsze zwycięstwo nad Derevyanchenko zapewni mu walkę o wymarzony tytuł mistrza świata.
– Mam nadzieję, że to będzie mój ostatni krok do walki o tytuł. Chcę pokazać, że jestem najlepszy. Chcę pokazać, że jestem prawdziwym potworem i zobaczymy, kto ma najlepszą kondycję. Zobaczymy, kto prezentuje najlepszy boks. Dla mnie to nie będzie zaskoczeniem, ponieważ jestem najlepszy. Nie wiem czy ta walka potrwa 10 rund, ale wiem, że jeśli da mi jakąkolwiek szansę, żeby go znokautować, to ja to zrobię. – mówił Mbilli na czwartkowej konferencji prasowej.
Derevyanchenko to pięściarz z niezwykle długim stażem, szczególnie w boksie amatorskim, gdzie stoczył ponad 400 walk. Ukrainiec walczył także aż trzykrotnie o tytuł zawodowego mistrza świata, jednakże nigdy nie było mu dane zwyciężyć w mistrzowskich konfrontacjach. 38-letni pięściarz nie składa jednak broni i jest gotowy na starcie z dużo młodszym i głodnym sukcesów Francuzem.
– Każda walka, którą stoczyłem, pomogła mi dostać tę szansę. Jestem gotowy na agresywną walkę. Widziałem, jak walczy Mbilli: jest silny i agresywny, ale ja jestem gotowy. Gdy tylko usłyszałem o możliwości tej walki, postanowiłem, że podpiszę ten kontrakt, ponieważ to jest gość numer jeden. Moje doświadczenie przemawia za mną i zobaczymy co się wydarzy. – powiedział z kolei Derevyanchenko.
Wcześniej między linami zaprezentują się wspomniani wcześniej Makhmudov, oraz Vianello. Pierwszy z wymienionych pod koniec ubiegłego roku odniósł pierwszą porażkę na zawodowstwie, przegrywając przed czasem z Agitem Kabayelem (25-0-0). Słynący z olbrzymiej siły uderzenia Rosjanin powrócił do ringu w drugiej połowie maja, nokautując już w drugiej rundzie Miljana Rovcanina (27-4-0). Do sobotniej walki, Makhmudov przygotowywał się m.in z najlepszym obecnie polskim pięściarzem królewskiej dywizji, Damianem Knybą (13-0-0).
– Szanuję wszystkich moich przeciwników, ale idę tam, żeby polować. To nic osobistego, ale sprawię, że będzie to najgorsza noc w jego życiu. To jest mój cel. Przepraszam, ale ten sport już taki jest. Odkąd zacząłem karierę, moim celem było zostać mistrzem i muszę zniszczyć każdego, kto stanie mi na drodze. – przekazał Makhmudov.
Vianello z pewnością zdaje sobie sprawę z tego, że jego sobotnia walka z Makhmudovem, będzie dla niego pojedynkiem o “być albo nie być” w poważnym boksie. 29-letni Włoch wbrew wielu opiniom, w swojej ostatniej walce przeciwko Efe Ajagbie (20-1-0) zaprezentował się nad wyraz dobrze i choć przegrał niejednogłośnie na punkty, pozostawił po sobie bardzo dobre wrażenie. Vianello może czuć spory niedosyt po walce z Nigeryjczykiem, bowiem w opinii dużej części kibiców oraz ekspertów, zasłużył on wówczas na zwycięstwo.
– Jestem naprawdę szczęśliwy, że tu jestem. Dużo trenowałem. To mój szósty rok na zawodowstwie i jestem gotowy. Bardzo szanuję mojego przeciwnika. To gość dzięki któremu zrobię bardzo duży krok, jeśli chodzi o wagę ciężką. Chcę być w czołówce dywizji za rok i to dla mnie idealny czas. – powiedział Vianello.
Podczas sobotniej gali w Quebec City, między linami ujrzymy także bardzo dobrze znanego polskim kibicom Osleysa Iglesiasa (11-0-0), który w naszym kraju stoczył pięć zawodowych pojedynków. Rywalem utalentowanego Kubańczyka będzie powracający po porażce Sena Agbeko (28-3-0). Pojedynek został zakontraktowany na dziesięć rund w limicie wagi super średniej. Bezpośrednią transmisję z wydarzenia przeprowadzi ESPN, a początek karty głównej zaplanowany jest na godzinę 9PM czasu środkowoamerykańskiego (4 nad ranem z soboty na niedzielę czasu polskiego).
Photo: Vincent Ethier
Autor: Michal Adamczyk – redaktor naczelny. Kontakt: frontoffice@boxingzone.org