W minioną sobotę podczas gali w Brooklynie (New York, Stany Zjednoczone) Devin Haney (31-1-0) spotkał się w swojej pierwszej obronie tytułu mistrza świata organizacji WBC, kategorii super lekkiej (super lightweight), przegrywając deyczją większości sędziów z Ryanem Garcia (25-1-0). Haney był liczony aż trzykrotnie i co istotne, mimo porażki, nie stracił mistrzowskiego pasa, choć według zasad WBC, powinno tak się stać.
Wszystko dlatego, iż dzień przed walką, Garcia nie zmieścił się w limicie kategorii super lekkiej, wobec czego o tytuł powinien walczyć jedynie Haney. W wyniku wygranej Garcii, pas WBC nie powinien mieć teraz żadnego właściciela, jednakże prezydent organizacji, Mauricio Sulaiman poinformował, iż niepokonany do czasu sobotniej walki pięściarz, nadal pozostaje pełnoprawnym czempionem.
Haney odniósł tym samym swoją pierwszą porażkę na zawodowych ringach, co było sporym zaskoczeniem dla większości kibiców, oraz ekspertów. Były pretendent do tytułu mistrza świata federacji WBO, dywizji super lekkiej, Jamaine Ortiz (17-2-1) nie spodziewa się szybkiego powrotu do ringu ze strony Haney’a.
– Myślę, że weźmie sobie jakieś sześć, lub dziewięć miesięcy przerwy przed powrotem do ringu. Tak myślę. Nie mam pojęcia czy zdoła powrócić do ringu w tym roku, mając na uwadze te wszystkie uderzenia, które przyjął w walce z Garcią. Nie wydaje mi się, aby powrócił w tym roku. Może spojrzeć na to w taki sposób: “To była walka w umownym limicie (Garcia przebił dopuszczalny limit wagowy o 3.2 funta, przyp.red) . Staram się, aby największe walki nadal miały miejsce. Muszę to potraktować lekceważąco, bo w wadze super lekkiej, nadal jestem mistrzem. Nikt nie jest w stanie zmieścić się w tym limicie i mnie pokonać.” Prawdopodobnie tak Haney może na to spojrzeć. – powiedział Ortiz w rozmowie z FightHype.
Autor: Michal Adamczyk – redaktor naczelny. Kontakt: frontoffice@boxingzone.org | Twitter/X: @MikeSteek94