Już w piątkową noc na gali Top Rank w Las Vegas (Nevada, Stany Zjednoczone) do ringu powróci Rafael Espinoza (24-0-0), który w grudniu ubiegłego roku dość niespodziewanie sięgnął po tytuł mistrza świata organizacji WBO, wagi piórkowej (featherweight), zasłużenie pokonując ówczesnego czempiona, Robeisy’ego Ramireza (13-2-0) decyzją większości sędziów. Piątkowym rywalem Espinozy będzie Sergio Sanchez (22-1-0), znajdującty się na drugiej pozycji w rankingu WBO.
– Jestem podekscytowany i szczęśliwy. Serce mi skacze, bo to kolejne spełnienie marzeń. To kolejny powód, dla którego zacząłem boksować i teraz, dzięki Bogu, to się dzieje. Jestem bardzo szczęśliwy, że mogę być tutaj ze wszystkimi moimi ludźmi, jestem podekscytowany i czekam na nadchodzący dzień. Jedyną rzeczą, która zmieniła się w moim życiu, jest to, że teraz ludzie nazywają mnie mistrzem. Wiele się też nauczyłem. Nauczyłem się cieszyć chwilą i wykonywać swoją pracę jako mistrz. U mnie i w mojej rodzinie nic się nie zmieniło, a oni są ze mną cały czas i to jest ważne. Za każdym razem, gdy ktoś ma taką szansę, przychodzi, aby wygrać i jesteśmy tego świadomi. Dlatego ciężko pracowaliśmy. Wykonałem całą pracę, a następnie będę przemawiał w ringu. Nie lubię gadać poza ringiem. Zatem niech wygra lepszy. – mówił Espinoza podczas środowej konferencji prasowej.
Sanchez, swojej jedynej w karierze porażki doznał w starciu z późniejszym, oraz byłym już mistrzem świata wagi piórkowej, Mauricio Larą (26-3-2), co miało miejsce już blisko sześć lat temu. Od tego czasu, Meksykanin piął się w rankingach z walki na walkę, wygrywając łącznie trzynaście razy, w tym dziewięc razy przed czasem. Dla Sancheza, dzisiejsza walka będzie pierwszą poza granicami rodzinnego kraju, jednakże jak ważną.
– Jesteśmy szczęśliwi, ponieważ pojawiła się szansa na tytuł mistrza świata. Jesteśmy podekscytowani, ponieważ jak każdy pięściarz chcemy spełnić to marzenie. Jesteśmy tutaj i zrobimy to w piątkowy wieczór. Kiedy na ringu jest dwóch Meksykanów, zawsze jest to wspaniałe widowisko. A w tej walce dojdzie do niespodzianki. Przyjechaliśmy tutaj, aby stworzyć tę samą historię, którą stworzył Rafael, zdobywając tytuł mistrza świata. Zatem to my zdobędziemy teraz ten tytuł i będziemy pierwszymi z Oaxaca, którzy to zrobili. – przekazał z kolei Sanchez.
Przed walką wieczoru zobaczymy bardzo ciekawie zapowiadający się pojedynek pomiędzy byłym pretendentem do tytułu mistrza świata, Abrahama Novę (23-2-0), który skrzyżuje rękawice z faworyzowanym, wyrastającym na jedną z największych gwiazd wagi piórkowej, Andresem Cortesem (21-0-0). Stawiając sprawę jasno, dla Novy piątkowa walka będzie walką o “być albo nie być” w czołówce dywizji do 126 funtów.
– Mam niesamowite umiejętności i czuję, że jestem naprawdę niedoceniany pod tym kątem. Miałem do wprowadzenia wiele poprawek, które poczyniłem po moich poprzednich walkach. Naprawiłem pewne rzeczy podczas obozu, a bycie aktywnym pomogło mi w treningach. Czuję, że moje umiejętności, doświadczenie i podróż, którą odbyłem w mojej karierze bokserskiej, zwyciężyą i pokażę to w piątkowy wieczór, aby odnieść zwycięstwo. Potrzebuję wiarygodnych nazwisk, a Andres Cortes jest niepokonany, a pokonał kilku dobrych zawodników. To jest walka, której potrzebuję, aby wrócić do rywalizacji i walczyć o tytuł mistrza świata. Ludzie mogą mówić o mnie, co chcą. Jego ludzie mogą mówić różne rzeczy. Moi ludzie mogą mówić różne rzeczy. To nie ma znaczenia. Ostatecznie to nasze pięści przemawiają. Nasze pięści wykonują swoją pracę, a w piątkowy wieczór , zobaczycie, jak błyszczę. – mówił Nova.
Cortes, szczególnie dał o sobie znać szerszej publiczności w lipcu ubiegłego roku, kiedy to nie zostawił przysłowiowej suchej nitki na Xavierze Martinezie (18-2-0), wygrywając przed czasem w siódmej rundzie. Cztery miesiące temu, Cortes stanął naprzeciwko Bryana Chevaliera (20-2-1), nokautując go już w czwartej odsłonie. Podczas jego piątkowej walki z Novą, w stawce znajdzie się pas WBO NABO, zaś zwycięzca konfrontacji znacznie przybliży się do walki o pełnoprawny tytuł mistrza świata. Podczas konferencji, Cortes nie mówił zbyt wiele i jak zaznaczył, skupia się na swojej pracy.
– Wierzę w mój zespół. Wierzę w swoje umiejętności i wszystko, co robię. Jestem gotowy na wszystko. Nie sądzę, że jestem zawodnikiem, który preferuje brudny styl boksowania. Koniec końców, to jest walka, więc rób to co do ciebie należy. – powiedział Cortes.
Photo: Mikey Williams/ Top Rank
Autor: Michal Adamczyk – redaktor naczelny. Kontakt: frontoffice@boxingzone.org | Twitter/X: @MikeSteek94