Niemalże pięściarski świat żyje obecnie informacją odnośnie tego, iż w najbliższym czasie nie dojdzie do walki o niekwestionowane mistrzostwo świata, kategorii ciężkiej (heavyweight), pomiędzy czempionem organizacji WBC, Tysonem Fury’m (34-0-1), a posiadaczem pasów WBA, WBO, oraz IBF, Oleksandrem Usykiem (20-0-0). Po bardzo długich negocjacjach, finalnie obie strony nie doszły do porozumienia, wobec czego Ukrainiec w swojej kolejnej walce zmierzy się z innym przeciwnikiem.

Kilka godzin temu, promotor Usyka, Alexander Krasyuk w rozmowie z IFL.TV zdradził, iż w najbliższy weekend, rozpoczną się negocjacje w sprawie walki z obowiązkowym pretendentem z ramienia federacji WBA, Danielem Dubois (18-1-0), który dzierży na ten moment tytuł WBA “Regular” królewskiej dywizji. Według wstępnych ustaleń, do pojedynku miałoby dojść latem.

Na walkę pomiędzy Fury’m, a Usykiem czekali z pewnością wszyscy kibice boksu na całym świecie. Spotkałoby się bowiem dwóch najlepszych obecnie pięściarzy na świecie w swojej dywizji, gdzie znalazłyby się wszystkie cztery tytuły mistrza świata, co do tej pory, w erze czterech pasów, jeszcze nigdy się nie wydarzyło, i w najbliższym czasie się nie wydarzy.

Według Krasyuka, Fury nie chciał iść na żaden kompromis, jedynie narzucając swoje warunki, na które Usyk cały czas przystawał. Kością ostatecznej niezgody okazała się część kontraktu, mówiąca o klauzuli rewanżowej, której Fury nie był w stanie zaakceptować. Usyk zgodził się, aby podczas pierwszej walki, przyjąć jedynie 30 procent z puli finansowej, podczas gdy Anglikowi przypadłoby 70 procent (uwzględniając przy tym fakt, iż Fury miałby oddać jeden milion funtów na pomoc ogarniętej wojną Ukrainie). Usyk zastrzegł sobie jednak, iż jeśli to on będzie lepszy w pierwszym pojedynku, w drugim starciu to on otrzyma wynagrodzenie w stosunku 70 do 30, na co nie przystał Fury, oferując połowiczną wypłatę w stosunku 50 do 50.

Hipotetycznie, gdyby Usyk wygrał pierwszą walkę z “Gypsy Kingiem”, byłby niekwestionowanym mistrzem świata kategorii ciężkiej, wobec czego dla Fury’ego, wypłata “pół na pół” byłaby w takim rozrachunku sprawiedliwa i zrozumiała. Całej sprawie przyglądał się z boku promotor Eddie Hearn, który stwierdził, iż Usyk popełnił błąd nie proponując podziału 60 do 40 na swoją korzyść. Jak twierdzi Krasyuk, Fury od samego początku nie szukał żadnego kompromisu, a jedynie dyktował swoje warunki, nie uginając się żadnym negocjacjom. Na ten moment, zespół Anglika nie wydał żadnego oświadczenia w związku z zaistniałą sytuacją.

Autor: Michal Adamczyk – redaktor naczelny. Kontakt: frontoffice@boxingzone.org