Uchodzący za jednego z najlepiej zapowiadających się pięściarzy na świecie – Ryan Garcia (21-0-0), zdobył na początku stycznia tymczasowy tytuł federacji WBC, kategorii lekkiej (lightweight), pokonując Luke’a Campbella (20-4-0) przez nokaut w siódmej rundzie. Zwycięzca pojedynku miał zmierzyć się w swojej kolejnej walce o pełnoprawny tytuł mistrza świata WBC, Devinem Haney’em (25-0-0). Nic nie wskazuje jednak na to, żeby do takiego pojedynku miało w najbliższej przyszłości dojść, bowiem Garcia patrzy w każdą inną stronę, niż w kierunku walki o mistrzostwo świata, którą ma na wyciągnięcie ręki.

Prezes WBC, Mauricio Sulaiman powiedział zaraz po walce Garcia vs Campbell, że federacja niebawem wyda komunikat, w którym poinformuje o tym, że Garcia stanie się obowiązkowym pretendentem do tytułu mistrza świata, w walce przeciwko Devinowi Haney’owi. Walka Garcii z Campbellem miała miejsce drugiego stycznia, pierwszy kwartał bieżącego roku zaczął się już tydzień temu, a informacji o obowiązkowej walce Garcii z Haney’em jak nie było tak nie ma. “King Ryan” może oczywiście nie przyjąć oferty, tracąc przy tym tytuł tymczasowego mistrza i wiele wskazuje na to, że tak właśnie zrobi. 22-letni Garcia niemalże otwarcie mówi o tym, że sława i pieniądze, to coś na czym najbardziej mu zależy.

Myślę, że WBC może nakazać walkę Ryan Garcia vs Javier Fortuna, ponieważ Garcia powinien walczyć z Haney’em. To jest w ch*j dziwne. Jest mnóstwo pieniędzy na walkę Haney vs Garcia, a DAZN by to pokochało. Garcia chce pieniędzy, więc dlaczego nie chce walczyć z Haney’em? – pyta retorycznie Eddie Hearn, promotor Haney’a, w wypowiedzi dla boxingscene.

Po walce z Campbellem, Garcia oświadczył, że chce, aby jego kolejnym rywalem był Gervonta Davis (24-0-0), którego dość długo wywoływał do tablicy. Następnie Garcia zażyczył sobie, aby jego kolejnym rywalem był Manny Pacquiao (62-7-2) i do mediów nie mówił w zasadzie o niczym innym. Wiele wskazuje jednak na to, że teraz zarówno Davis, jak i “Pacman” mają zaplanowane już swoje kolejne pojedynki, choć żaden z nich nie podpisał jeszcze kontraktu. Davis planuje zaatakować dywizję super lekką (super lightweight) i zmierzyć się z Mario Barriosem (26-0-0), który znajduje się w posiadaniu pasa WBA Regular tejże dywizji, zaś były mistrz świata czterech kategorii wagowych, Mikey Garcia (40-1-0) twierdzi, że od jego walki z Pacquiao dzieli już bardzo niewiele. Garcia – może (nie musi) obawiać się konfrontacji z Haney’em. Obaj pięściarze spotkali się czterokrotnie na amatorskich ringach, a ich bilans wynosi dwa do dwóch. Garcia mówi, że chce wielkich walk, ale właśnie wtedy gdyby wygrał z Haney’em, posiadałby tytuł mistrza świata i mógłby rozdawać karty. “King Ryan” nie jest jednak zainteresowany takim pomysłem, a Eddie Hearn ma na ten temat swoją teorię.

Oczywiście oni o czymś wiedzą. Czy chodzi o przeszłość, czy ogólnie czasy amatorskie. O to czy nie myślą o tym, czy faktycznie go pokonali. Bądźmy szczerzy – gdyby myśleli, że go pokonają, to by z nim walczyli. Nie jest trudno dojść do takiego wniosku, prawda?. – powiedział Eddie Hearn.

Trudno poniekąd nie zgodzić się ze słowa brytyjskiego promotora. Garcia mówił jakiś czas temu w jednym z wywiadów, że Haney “powinien” walczyć następnie z posiadaczem trzech pozostałych mistrzowskich pasów dywizji lekkiej (WBO, WBA, IBF), Teofimo Lopezem (16-0-0), mimo, że to on sam powinien stawić czoła Haney’owi, a nie namawiać go na pojedynek z kimś innym. Tym bardziej dziwi podejście wielu ludzi ze świata boksu, którzy twierdzą, że Haney jest anonimowy i nie przynosi zysków z własnej popularności. Wydaje się, że często takie stwierdzenie służyć może jako pretekst do tego, aby nie walczyć z bardzo niebezpiecznym Haney’em, którego walki bądź co bądź, są transmitowane na DAZN – platformie, na której pokazywane są jedne z największych gal na całym świecie.