Mistrzowska federacja World Boxing Council (WBC) oficjalnie poinformowała, iż były Mistrz Europy EBU, Sandor Martin (40-3-0) jest obowiązkowym pretendentem do walki o tytuł mistrza świata kategorii super lekkiej (super lightweight), w którego posiadaniu znajduje się obecnie Regis Prograis (29-1-0). Czy do takiej walki faktycznie dojdzie, zależy od wielu czynników, które przedstawiamy poniżej.
Sandor Martin swoją ostatnią walkę stoczył w pierwszej połowie grudnia ubiegłego roku, przegrywając po niezwykle wyrównanej walce z Teofimo Lopezem (19-1-0) w oficjalnym eliminatorze do mistrzowskiego pasa. Lopez poszedł jednak inną drogą, zgadzając się na walkę o tytuł z ramienia organizacji WBO. Amerykanin wygrał z ówczesnym czempionem Joshem Taylorem (19-1-0), pewnie pokonując Szkota jednogłośną decyzją sędziów, początkiem ubiegłego miesiąca. Martin powróci do ringu w najbliższy piątek w rywalizacji z Arblinem Kabą (15-3-1) podczas gali w Verbania (Włochy). Dla Hiszpana, walka z Kabą jest raczej formalnością i tylko kataklizm mógłby sprawić, aby Martin ten pojedynek przegrał, zaprzepaszczając sobie tym samym szansę na mistrzowską walkę z Prograisem.
Jest jedno “ale”. Choć Sandor Martin został oficjalnie wyznaczony jako pretendent do mistrzowskiego pasa przeciwko obecnemu czempionowi, Regisowi Prograisowi, pierwszeństwo będzie miał Devin Haney (30-0-0), jeśli zdecyduje się on na awans do dywizji super lekkiej. Haney jest w tym momencie niekwestionowanym mistrzem świata wagi lekkiej (lightweight), posiadając wszystkie cztery pasy (WBA, WBC, IBF, WBO), jednakże na ten moment nie wiadomo w której dywizji pięściarz z Las Vegas (Nevada, Stany Zjednoczone) będzie kontynuował swoją karierę. Odpowiedź na to pytanie znajdziemy prawdopodobnie już niebawem.
Prograis wszedł w posiadanie tytułu mistrza świata WBC w listopadzie ubiegłego roku, nokautując w jedenastej rundzie Jose Zepedę (36-3-0) w walce o wakujący pas, który wcześniej należał do wspomnianego Taylora. W swojej pierwszej obronie, Prograis zmierzył się z Danielito Zorillą (17-2-0), wygrywając z Portorykańczykiem decyzją większości sędziów. Pierwotnie, obowiązkowym pretendentem do walki o tytuł był Liam Paro (23-0-0), jednakże Australijczyk wycofał się na parę tygodni przed pojedynkiem, tłumacząc swoją decyzję kontuzją odniesioną podczas jednej z sesji treningowych.
Autor: Michal Adamczyk – redaktor naczelny. Kontakt: frontoffice@boxingzone.org