Były mistrz świata kategorii średniej (middleweight), Sergio Martinez (56-3-2) swoją ostatnią poważną walkę stoczył w 2014 roku, przegrywając przed czasem po jednostronnej walce z Miguelem Cotto (41-6-0), tracąc tym samym mistrzowski pas federacji WBC. Następnie, Argentyńczyk zadecydował się zakończyć karierę, którą wznowił po ponad sześciu latach.

Od czasu powrotu między liny, 47-letni już dziś Martinez stoczył pięć walk, z tego cztery na terenie Hiszpanii, gdzie mieszka od lat. Doświadczony pięściarz wygrał wszystkie pojedynki, z tego trzy przed czasem. Ostatnie zwycięstwo odniósł niewiele ponad dwa tygodnie temu, podczas małej gali w Orlando (Florida, Stany Zjednoczone), i była to dla niego pierwsza walka za oceanem, od czasu wspomnianej porażki z Cotto.

Martinez, znokautował Noaha Kidda (6-7-2) już w drugiej rundzie, odnotowując tym samym pięćdziesiąte szóśte zwycięstwo w zawodowej karierze. Jako ciekawostkę można podać, iż Kidd przegrał w lipcu ubiegłego roku z Amerykaninem o polskich korzeniach, Vito Mielnickim (13-1-0). Argentyński pięściarz przekazał, iż jeśli miałby możliwość walki z Gennadiy’em Golovkinem (42-2-1), z pewnością by z niej skorzystał.

– Gdybym mógł wybrać sobie przeciwnika, powiedziałbym, że chcę Gennadiy’a Golovkina. Ktoś powie, że Golovkin mnie zabije. Tak, wiem, że mogłoby się tak stać, choć niekoniecznie. Wiem też, że mogę dać mu dobrą lekcję boksu. Staję się lepszy każdego dnia. Jestem dużo lepszym pięściarzem, niż kiedyś. – powiedział Sergio Martinez dla Izquierdazo.

Autor: Michal Adamczyk – redaktor naczelny. Kontakt: frontoffice@boxingzone.org, Twitter: Mike94Steek