Nadal nie wiadomo co dalej z karierą Tysona Fury’ego (32-0-1). Wciąż aktualny mistrz świata federacji WBC kategorii ciężkiej (heavyweight) potrafi zmieniać zdanie dosłownie co kilka dni. Po swojej ostatniej walce z Dillianem Whyte’m (28-3-0), którego znokautował w drugiej połowie kwietnia, Fury ogłosił zakończenie kariery, choć po dziś dzień nie zdecydował się na zwakowanie tytułu mistrza świata. 

Do decyzji odnośnie rozbratu Fury’ego z boksem, sceptycznie podchodzili (i może nadal podchodzą) jego promotorzy – Frank Warren, oraz Bob Arum. Na przestrzeni ostatnich kilkunastu dni popularny “Gypsy King” zdążył ogłosić powrót do boksu uwzględniając, że może on to zrobić jedynie za konkretną sumę, a mianowicie chodziło o…$500 000 000. Następnie Fury zadeklarował, iż jest gotowy na walkę z Anthony’m Joshua (24-2-0) nawet “za darmo”, aby później stwierdzić, że zarobione pieniądze przeznaczy na cele charytatywne. 

W minionym tygodniu Fury ogłosił, że wraca do treningów i chciałby, aby jego rywalem był…Dereck Chisora (33-12-0). Pomysł wydawał się z góry irracjonalny, bowiem Chisora znajduje się poza “TOP 15” rankingu WBC, wobec czego nie może on walczyć o światowy czempionat. Minęło zaledwie kilkadziesiąt godzin, a Fury po raz kolejny zdążył pożegnać się z kibicami. Pięściarz z Manchesteru (Anglia) w video-rozmowie z prezydentem WBC, Mauricio Sulaimanem zadeklarował, że nie powróci już do ringu, a sam szef federacji dał mu dwa tygodnie na oficjalnie zwakowanie pasa. Swoje zdanie na temat zachowania Fury’ego wyraził wspomniany wcześniej Chisora. 

W jednej chwili chce walczyć za darmo, w drugiej za pięćset milionów, następnie chce oddać pieniądze na cele charytatywne…myślę, że brytyjska opinia publiczna jest już zmęczona tym jego je*anym gównem.  – powiedział Chisora dla IFL TV. 

Autor: Michal Adamczyk

Photo: Getty Images