Bardzo dużych emocji dostarczyli w sobotnią noc wszystkim kibicom boksu Jaimie Munguia (42-0-0), oraz Sergiy Derevyanchenko (14-5-0). Ostatecznie górą z tego arcyciekawego pojedynku wyszedł ten pierwszy, wygrywając po dwunastu rundach jednogłośną decyzją sędziów. O ostatecznym rozrachunku zadecydował m.in nokdaun na Derevyanchenko, który miał miejsce w ostatniej odsłonie. Munguia powalił Ukraińca lewym sierpem na korpus, po którym ten był liczony. Przegrany pięściarz, mimo nokdaunu, nie do końca zgadza się z decyzją sędziów.
– Czuję się dobrze. Czuję się świetnie. Myślę, że to była bliska walka i uważam, że ją wygrałem. Kontrolowałem każdą rundę i wygrałem co najmniej osiem z nich. Chcę rewanżu. Widziałem, że Munguia był już zmęczony, ale to twardy pięściarz. Zregenerował się i wrócił. Nie czuję żalu, bo wiem, że wygrałem tę walkę. Czuję, że wygrałem, a publiczność mnie dopingowała. Szanuję to. Walczę dla ludzi. Uważam też, że Golovkin i Charlo biją mocniej, niż Munguia. – powiedział Derevyanchenko na konferencji prasowej po sobotniej batalii.
Walka pomiędzy dwoma pięściarzami może za niespełna siedem miesięcy znależć się w czołówce najlepszych pojedynków bieżącego roku, a na dzień dzisiejszy wielu uważa, że do tej pory jest to najlepszy pojedynek, począwszy od stycznia. Przypomnijmy, że walka odbyła się w limicie kategorii super średniej (super middleweight), a w stawce znalazł się wakujący tytuł WBC “Silver”.
Autor: Michal Adamczyk – redaktor naczelny. Kontakt: frontoffice@boxingzone.org