Już w najbliższą sobotę (27 marca), dojdzie do długo wyczekiwanej walki w kategorii ciężkiej (heavyweight), w której Dillian Whyte (27-2-0) zmierzy się w bezpośrednim rewanżu z byłym mistrzem federacji WBA, Alexandrem Povetkinem (36-2-1). Przypomnijmy, że w pierwszej walce, która miała miejsce końcem sierpnia ubiegłego roku, Whyte przegrał przez ciężki nokaut z niezwykle doświadczonym Rosjaninem.

Mimo, że Jamajczyk z brytyjskim paszportem prowadził na kartach sędziowskich, dwukrotnie powalając Povetkina w czwartej rundzie, w piątej odsłonie pojedynku zaliczył bardzo bolesny, nokautujący prawy podbródkowy, przez który Whyte stracił status obowiązkowego pretendenta do tytułu mistrza świata królewskiej dywizji.

Tym razem go pokonam i zobaczymy co będą mówić ludzie. Jedna, dwie, lub trzy porażki w dzisiejszych czasach wagi ciężkiej nic nie znaczą. Jeśli walczysz z dobrymi pięściarzami, najważniejsze jest to, że możesz powrócić. To musi być dla mnie wygrana walka, ale nie jestem facetem, który przejmuje się presją. Po prostu się uśmiecham i przyjmuję to ze spokojem. – mówi Whyte.

32-letni pięściarz może pluć sobie w brodę po przegranej z Povetkinem, bowiem w pełni kontrolował przebieg pojedynku do momentu nokautu, który w piątej rundzie zaserwował mu Rosjanin. Whyte patrzy jednak pozytywnie w przyszłość i wierzy, że wyciągnie odpowiednie wnioski przed zdecydowanie jego najważniejszą walką w dotychczasowej zawodowej karierze.

Byłem wojownikiem na długo przed tym, zanim zostałem bokserem. Nokautowałem innych przez długi czas. Mam wiele mocy w obu rękach. Povetkin to bardzo ostrożny i doświadczony facet, i bardzo cierpliwy twardziel. Ostatnim razem nie wypadłem najlepiej. On upadł, ale pokazał swoją odporność, wstając i mnie zatrzymując. Teraz, gdy ja go trafię, będzie już leżał. – dodał Whyte.

Do walki obu pięściarzy dojdzie już 27 marca na gali w Gibraltarze, organizowanej przez Matchroom Boxing. W stawce pojedynku znajdzie się pas WBC Diamond, oraz tymczasowy tytuł tej samej federacji, który Povetkin odebrał Whyte’owi w ubiegłym roku. Walka nie ma statusu eliminatora, choć jej zwycięzca znacznie przybliży się do walki o pełnoprawne mistrzostwo świata z obecnym mistrzem WBC, Tysonem Fury’m (30-0-1), który w swoich dwóch najbliższych walkach ma zmierzyć się z Anthony’m Joshua (24-1-0) o wszystkie tytuły mistrza świata w kategorii ciężkiej.