Większość kibiców boksu na całym świecie, z niecierpliwością czeka na wielkie wydarzenie w Las Vegas (Nevada, Stany Zjednoczone), gdzie w sobotnią noc, Devin Haney (29-0-0) zmierzy się w swojej drugiej bezpośredniej obronie wszystkich czterech (WBA, WBC, IBF, WBO) tytułów mistrza świata, z Vasiliy’em Lomachenko (17-2-0). Podczas gali w legendarnej hali MGM Grand, odbędzie się również inny pojedynek mistrzowski. Andrew Moloney (25-2-0) zmierzy się z niepokonanym Junto Nakatanim (24-0-0) w walce o wakujący pas mistrza świata organizacji WBO, kategorii super muszej (super flyweight).
Z pewnością wielu zastanawia się, ile Vasiliy’a Lomachenko zostało w Vasiliy’u Lomachenko. Dla samego pięściarza, sobotnia walka będzie konkretną odpowiedzią na to pytanie. Wybitny Ukrainiec, w swojej ostatniej walce, w październiku ubiegłego roku, pokonał jednogłośną decyzją sędziów Jamaine’a Ortiza (16-1-1) i choć jego zwycięstwo było wówczas niepodważalne, w środowisku pojawiły się głosy, iż Lomachenko stracił swój błysk, którym wcześniej oczarowywał kibiców, oraz ekspertów. Warto zaznaczyć, iż ukraiński pięściarz w przeszłości kilkukrotnie sparował z Ortizem, wobec czego należy przyjąć całkiem inny obraz na ich ubiegłoroczną konfrontację. Jedno jest niemalże pewne: dla Lomachenko, sobotnia walka to ostatnia szansa, aby zostać niekwestionowanym mistrzem świata, kategorii do 135 funtów.
Haney, który do czasu pierwszej walki o niekwestionowane mistrzostwo świata z George’m Kambososem (20-2-0), był postrzegany jako pięściarz nie do końca sprawdzony. Wątpliwa szczęka, którą przetestował będący po swoich najlepszych latach Jorge Linares (47-8-0), oraz brak nokautującego ciosu – wielu kibiców i ekspertów zwracało uwagę właśnie na te dwie kwestie, które mogą być mankamentem aktualnego niekwestionowanego czempiona. Mimo, że współczynnik nokautów do ilości stoczonych pojedynków, nie prezentuje się u Haney’a wybitnie, o opinię należałoby zapytać Zaura Abdulaev’a (17-1-0), który pojedynek z Amerykaninem zakończył w czwartej rundzie, a następnie został przetransportowany do szpitala, gdzie zdiagnozowano u niego pęknięcie czaszki.
Pierwszą walkę z Kambososem, Haney rozegrał koncertowo. Amerykanin poleciał do Australii, gdzie stoczył dwunastorundowy pojedynek z tamtejszym ulubieńcem, i co więcej – wypunktował go do jednej szczęki, bazując głównie na lewym prostym, oraz perfekcyjnej obronie. Haney, który walczył o mistrzowskie pasy WBA, WBO, oraz IBF należące wówczas do Kambososa, na szali postawił również pas WBC, w którego posiadaniu jest od 2019 roku. 24-letni pięściarz z Las Vegas, kilka miesięcy później udał się po raz kolejny do Australii, na rewanż z Kambososem. Większość kibiców nie była z tego faktu zadowolona, bowiem pierwsza walka pokazała, iż Haney ma patent na Australijczyka. W kontrakcie na pierwszą walkę, widniała jednak klauzula mówiąca o tym, iż Kambosos, w przypadku przegranej ma prawo do natychmiastowego rewanżu, z czego skorzystał. Druga konfrontacja obu pięściarzy, zakończyła się niemalże w identyczny sposób, jak ich pierwsza potyczka – Haney zdeklasował Kambososa na dystansie dwunastu rund i po raz kolejny wrócił do Ameryki, jako niekwestionowany mistrz świata.
Pierwszy mistrzowski pojedynek, podczas sobotniej gali w Las Vegas rozegra się pomiędzy wspomnianymi wcześniej Andrew Moloney’em, oraz Junto Nakatani’m. Jedno jest pewne – kibice zgromadzeni w MGM Grand, oraz ci przed mobilnymi odbiornikami, mogą spodziewać się prawdziwej ringowej wojny. W stawce znajdzie się wakujący tytuł mistrza świata federacji WBO, kategorii super muszej.
Moloney to niezwykle doświadczony pięściarz, dla którego sobotnia walka z niepokonanym Japończykiem będzie prawdopodobnie jedną z ostatnich szans na zdobycie mistrzowskiego pasa. Po porażkach z Joshuą Franco (18-1-3), Australijczyk odniósł cztery zwycięstwa, które wywindowały go na pierwsze miejsce w rankingu organizacji WBO. W związku z tym, iż Kazuto Ioka (29-2-1) zwakował mistrzowski pas, Moloney zmierzy się Nakatanim, który w listopadzie ubiegłego roku, zadebiutował w kategorii super muszej.
Nakatani udanie zadebiutował w dywizji do 115 funtów, pewnie wygrywając jednogłośną decyzją sędziów z byłym pretendentem do tytułu mistrza świata, Francisco Rodriguezem Jr (37-6-1). Wcześniej, 25-letni Japończyk dzierżył mistrzowski pas WBO, w limicie kategorii muszej (flyweight), mając za sobą dwie udane obrony. Sobotnia walka, będzie dla Nakatani’ego drugą na terenie Stanów Zjednoczonych.
Kartę główną otworzy pojedynek pomiędzy niepokonanym na zawodowstwie Raymondem Muratallą (17-0-0), a doświadczonym Jeremią Nakathila (23-2-0). Od kilku lat, Muratalla niemalże seryjnie nokautuje wszystkich swoich rywali, sukcesywnie budując swoją pozycję w kategorii lekkiej. Od początku 2019 roku, Muratalla stoczył dwanaście walk, w tym aż jedenaście zakończył przed czasem. Jedynym pięściarzem, który wytrzymał pełen dystans z Amerykaninem, był Jair Valtierra (16-2-0), a ich walka odbyła się w lipcu ubiegłego roku.
Jeremia Nakathila to bez wątpienia zawodnik, który nigdy nie odmawia ryzykownych walk. W połowie 2021 roku, pięściarz z Namibii “przywitał” Shakura Stevensona (20-0-0) w kategorii super piórkowej (super featherweight), i choć zdecydowanie przegrał na dystansie dwunastu rund, będąc nawet liczonym w czwartej odsłonie, pokazał, że ciężko wygrać z nim przed czasem. Nakathila, w swojej ostatniej walce, która miała miejsce pod koniec marca ubiegłego roku, bardzo brutalnie rozprawił się z byłym mistrzem świata, Miguelem Bercheltem (38-3-0), nokautując go w szóstej rundzie, po totalnej dominacji.
Przed walką wieczoru, do ringu wejdzie były mistrz świata dywizji piórkowej (featherweight), oraz super piórkowej, Oscar Valdez (30-1-0). Meksykanin przegrał w ubiegłym roku z Shakurem Stevensonem, a w sobotę zmierzy się z Adamem Lopezem (16-4-0), którego znokautował blisko cztery i pół roku wcześniej. Bezpośrednią transmisję z sobotniej gali (w nocy z soboty na niedzielę, czasu polskiego) przeprowadzi telewizja ESPN, w systemie Pay-Per ($59.99). Polscy kibice obejrzą nieco ponad więcej, niż samą kartę główną, bowiem telewizja TVP Sport pokaże aż pięć ostatnich pojedynków gali, które zapowiadają się niezwykle emocjonująco.
Autor: Michal Adamczyk – redaktor naczelny. Kontakt: frontoffice@boxingzone.org