Nie da się nie zauważyć, że szef grupy Matchroom Boxing, Eddie Hearn postawił sobie za cel ściągnięcie pod swoje skrzydła czołowych pięściarzy wagi super lekkiej i póki co, całkiem dobrze mu to idzie. Tym bardziej, że może liczyć na pomoc swojego kolegi po fachu i wybitnego przed laty pięściarza, Oscara De La Hoya z Golden Boy Promotions, który w ostatnim czasie również powiększył swoją grupę o paru zawodników startujących w dywizji super lekkiej, takich jak Ohara Davies (25-3-0), czy Jose Ramirez (28-1-0). I choć z ten pierwszy z wymienionych okazał się prawdopodobnie sporym niewypałem, to kontrakt z Meksykaninem może być opłacalny. Dlaczego “niewypałem”? Davies związał się bowiem umową z Golden Boy w lipcu ubiegłego roku, choć swój debiut w barwach tejże grupy zaliczył dopiero na początku bieżącego roku, kiedy to zderzył się ze ścianą, dając się znokautować doświadczonemu, byłemu dwukrotnemu pretendentowi do tytułu mistrza świata, Ismaelowi Barroso (25-4-2).

Należy podkreślić, że Davies podpisał kontrakt z Golden Boy, będąc już obowiązkowym pretendentem do tytułu mistrza świata z ramienia organizacji WBA, a jego walka z doświadczonym Barroso, której stawką był tymczasowy pas tejże federacji, miała być może nie tyle formalnością, co przypieczętowaniem tego, iż to właśnie on w następnej kolejności powinien obowiązkowo zmierzyć się o mistrzowski pas z obecnym czempionem i byłym rywalem Barroso, Rolando Romero (15-1-0). 41-letni Wenezuelczyk przerwał jednak amerykański sen Daviesa, demolując go już w pierwszej rundzie. Barroso najpierw podłączył Anglika lewym sierpem, a następnie ruszył na niego serią ciosów, powalając go na matę ringu. Po dziesięciosekundowym liczeniu, walka została wznowiona, a Wenezuelczyk dokończył to, czego nie był w stanie zrobić kilkanaście sekund wcześniej – po raz kolejny rzucił się on bowiem na zdezorientowanego Daviesa, który ponownie zapoznał się z matą ringu. Po kolejnym liczeniu, sędzia ringowy Celestino Ruiz przerwał walkę, przez co Barroso odniósł jedno z najcenniejszych zwycięstw zawodowej karierze, stając się obowiązkowym pretendentem do walki ze wspomnianym wcześniej Romero, z którym przegrał w maju ubiegłego roku przez bardzo kontrowersyjne przerwanie ze strony sędziego Tony’ego Weeksa w dziewiątej rundzie. Co istotne, do momentu przerwania, Barroso prowadził wówczas na kartach u wszystkich sędziów.

Jose Ramirez związał się z Golden Boy na początku stycznia, nie decydując się na przedłużenie kontraktu ze swoim dotychczasowym, wieloletnim pracodawcą, grupą Top Rank. Meksykanin to bardzo utytułowany pięściarz, który w przeszłości znajdował się w posiadaniu mistrzowskich pasów federacji WBC, oraz WBO. Na ten moment nie wiadomo kiedy, gdzie i z kim Ramirez powróci między liny, choć na początku stycznia De La Hoya wypowiedział się jasno w momencie podpisania umowy z pięściarzem.

Nasz plan wobec Ramireza jest prosty: zapewnić mu szybki powrót do ringu, zapewnić mu także aktywność w startach z najlepszymi z najlepszych i pokazać światu, że nadal jest czołowym zawodnikiem w kategorii super lekkiej. – mówił wówczas De La Hoya.

Bądź co bądź, obecnie największą gwiazdą grupy Golden Boy jest nie kto inny jak Ryan Garcia (24-1-0) i co istotne, startuje on właśnie w dywizji super lekkiej, a już za niewiele ponad dwa miesiące zmierzy się z Devinem Haney’em (31-0-0) o tytuł mistrza świata organizacji WBC. Pytanie brzmi, jak długo Garcia będzie świadczył swoje usługi Oscarowi De La Hoya, z którym od jakiegoś czasu ewidentnie nie może znaleźć porozumienia? Konflikty na linii zawodnik-promotor to zjawisko, które towarzyszy zawodowemu boksowi od początku jego istnienia, jednakże Garcia swoją frustrację odnośnie współpracy wylał na konferencji prasowej przed swoją ostanią, wygraną walką z Oscarem Duarte (26-2-1), mówiąc publicznie o braku komunikacji i wsparcia ze strony grupy – co więcej, pięściarz wprost powiedział o rzekomym działaniu na własną szkodę ze strony Golden Boy. Oberwało się także byłemu utytułowanemu pięściarzowi, Bernardowi Hopkinsowi, który od lat współpracuje z grupą.

Kilka rzeczy, które chcę poruszyć: jedna rzecz, która zabolała mnie najbardziej, to słowa Bernarda Hopkinsa, że to on zadecyduje, czy po tej walce powinenem zakończyć karierę, czy ją kontynuować. On o tym nie decyduje. Mój trener, mój zespół tak. Wszyscy, którzy codziennie się ze mną spotykają – to do tego kto o tym decyduje. I ostatecznie decyduje Bóg, nie Hopkins. Nikt mu nie mówił, kiedy ma przestać boksować. Przestał boksować w wieku 45 lat, więc należą mu się brawa, ale nie on o tym decyduje. I kolejną rzeczą, którą chcę poruszyć, jest to, że Oscar twierdzi, że błędnie interpretujemy to, co mówią. To przecież angielski. Nie słyszałem, żeby ktokolwiek mówił w jakimkolwiek języku, którego nie znam. Jest więc bardzo jasne, że wspierają tego gościa, aby mnie pokonał, tak jak myśleli, że Romero Duno (w 2019 roku, przyp.red) ze mną wygra. – mówił sfrustrowany przed walką Garcia.

Wraz z początkiem maja ubiegłego roku, kontrakt na trzy kolejne walki podpisał z grupą Matchroom Boxing, ówczesny mistrz świata organizacji WBC, Regis Prograis (29-2-0), który pięć miesięcy później zmierzył się z Devinem Haney’em (31-0-0) w swojej drugiej bezpośredniej obronie tytułu, dając się zdeklasować sporo młodszemu rywalowi na przestrzeni dwunastu rund. Nie ulega jednak wątpliwości, że Prograis to wciąż czołowy pięściarz świata, który może rywalizować jak równy z równym z czołowymi zawodnikami w kategorii do 140 funtów.

Ponadto, ważne kontrakty z Matchroom Boxing wciąż posiadają chociażby Richardson Hitchins (17-0-0), którego już dzisiaj można ze spokojnym sumieniem zaliczyć do szerszej czołówki wagi super lekkiej, ponadto w gotowości pozostają tacy zawodnicy jak Jack Catterall (28-1-0), czy Liam Paro (24-0-0). Pierwszy z wymienonych, już w kwietniu prawdpodobnie zmierzy się w walce rewanżowej z byłym w pełni zunifikowanym mistrzem świata, Joshem Taylorem (19-1-0). Przypomnijmy, że do pierwszej walki pomiędzy dwoma zawodnikami doszło blisko dwa lata temu, gdy Taylor wygrał na punkty przez bardzo kontrowersyjną, niejednogłośną decyzję.

Kilkanaście godzin temu, grupa Matchroom Boxing poinformowała o podpisaniu wieloletniego kontraktu z Subrielem Matiasem (20-1-0), który w minionym roku przebojem wdarł się do czołówki wagi super lekkiej, nokautując Jeremiasa Ponce’a (30-1-0) w walce o wakujący tytuł mistrza świata organizacji IBF. Matias ma za sobą jedną obronę z obowiązkowym pretendentem, którym był Shohjahon Ergashev (23-1-0). Portorykańczyk w pełni wywiązał się ze swojego obowiązku, nokautując bezradnego pięściarza z Uzbekistanu w szóstej rundzie po totalnej dominacji. Reasumując, zarówno Golden Boy Promotions, jak i Matchroom Boxing zmobilizowały się do tego stopnia, aby nawiązać współpracę z czołowymi pięściarzami wagi super lekkiej. Zarówno Matchroom Boxing, jak i Golden Boy żyją w bardzo dobrych relacjach, jeśli chodzi o zestawienia swoich pięściarzy, a nieocenionym pozytywem jest również fakt, że zarówna jedna jak i druga grupa, swoje wydarzenia transmituje za pośrednictwem platformy streamingowej DAZN.

Autor: Michal Adamczyk – redaktor naczelny. Kontakt: frontoffice@boxingzone.org