W minioną sobotę podczas gali Matchroom Boxing w Phoenix (Arizona, Stany Zjednoczone), Jesse Rodriguez (20-0-0) sięgnął po raz kolejny w karierze po pas mistrza świata, tym razem oraz ponownie z ramienia organizacji WBC, w limicie wagi super muszej (super flyweight). 24-latek skrzyżował rękawice z niepokonanym od ponad sześciu lat, dzierżącym tytuł Juanem Francisco Estradą (44-4-0), wygrywając w siódmej rundzie przez nokaut po lewym sierpie na wątrobę. Rodriguez również zaliczył deski w szóstej odsłonie, co zdarzyło mu się z resztą po raz pierwszy w zawodowej karierze.

Im lepszy przeciwnik, tym lepiej sobie radzę. Zawsze się tak czułem. To tylko kwestia czasu, żeby świat to zobaczył. Wierzę, że póki co to moje najcenniejsze zwycięstwo, bo „Gallo” Estrada to legenda. To, że wyjdę i zdominuję go w taki sposób, w jaki to zrobiłem, wiele mówi o moim talencie. … Teraz czuję się już tylko lepiej. Ten nokdaun… zachowałem się zbyt nieostrożnie. Szczerze mówiąc, poczułem się zbyt komfortowo. Złapał mnie po dobrym uderzeniu. To było błyskawiczne powalenie. Wróciłem jednak do gry i trzymałem się planu. To było pouczające doświadczenie. – powiedział Rodriguez.

Rodriguez, balansujący w ostatnich latach na pograniczu wagi muszej (flyweight) oraz super muszej, zapowiedział po wcześniejszej wygranej z Sunny’m Edwardsem (21-1-0), iż póki co zamierza skupić się na startach w kategorii super muszej, rozważając ewentualne starty dywizję wyżej, w wadze koguciej (bantamweight).

Autor: Michal Adamczyk – redaktor naczelny. Kontakt: frontoffice@boxingzone.org | Twitter/X: @MikeSteek94