W sobotnią noc na gali w Manchesterze (Anglia), Joe Joyce (15-0-0) nie pozostawił żadnych złudzeń, nokautując byłego mistrza świata kategorii ciężkiej (heavyweight), Josepha Parkera (30-3-0) w przedostatniej jedenastej rundzie, w finałowym eliminatorze do mistrzowskiego tytułu, który znajduje się obecnie w posiadaniu Oleksandra Usyka (20-0-0). Stawką pojedynku był również tymczasowy pas WBO, który zapewni Joyce’owi pełnoprawny tytuł na wypadek, gdyby Usyk nie zdecydował się na obronę pasa.

– Joseph Parker – co za zawodnik i co za walka! – powiedział Joyce, który chwilę później dodał: To była ciężka walka i słowa uznania dla Parkera, ponieważ na dystansie walki się poprawiał. Trudna walka i naprawdę mi się podobało. Było ciężko i musiałem naprawdę kopać głęboko, aby przejść przez te rundy. Próbowałem wszystkiego, ale on cały czas się przybliżał. Na koniec udało mi się go jednak znokautować. Miałem ciężką pracę do wykonania. -powiedział Joyce.

Parker miał swoje momenty, gdzie nie bał się iść na wymianę z Joyce’m, mimo sporej różnicy gabarytów. Koniec końców, Nowozelandczyk nie szuka usprawiedliwień, zdając sobie sprawę z tego, iż tej nocy był słabszym pięściarzem.

Joe to bardzo twardy pięściarz. Biorąc tę walkę, wiedzieliśmy w co idziemy. Wygrał dziś większy, lepszy facet. Musiałem się odsuwać, a to ciężkie zadanie, gdy ktoś taki jak Joe wywiera na tobie presję i goni cię. Ja tak naprawdę nie zrealizowałem swojego planu, który był do zrealizowania, choć zrobiłem co mogłem. To nie była moja noc, ale chcę wrócić. Pogratulowałem mu zasłużonego zwycięstwa. Za każdym razem, gdy go atakowałem, on od razu wracał do ataku. Piekielnie dobry pięściarz. – skomentował swoją porażkę Joseph Parker.

Autor: Michal Adamczyk – redaktor naczelny. Kontakt: frontoffice@boxingzone.org, Twitter: Mike94Steek