Były mistrz świata kategorii lekkiej (lightweight), Teofimo Lopez (17-1-0) powróci między liny już za niespełna dwa tygodnie w walce z Sandorem Martinem (40-2-0). Ich pojedynek będzie miał status bezpośredniego eliminatora do tytułu mistrza świata dywizji super lekkiej (super lightweight), z ramienia federacji WBC, a wygrany zmierzy się w następnej kolejności z pełnoprawnym od minionej soboty mistrzem świata, Regisem Prograis (28-1-0).
Niewątpliwie znacza część kibiców z niecierpliwością czeka na powrót Lopeza, który postawił sobie jasny cel – mistrzostwo świata w kolejnej dywizji, w jego przypadku w kategorii super lekkiej, w której kilka lat temu dominował jego kolega, Terence Crawford (38-0-0). Niepokonany Amerykanin był w tym roku bardzo blisko podpisania kontraktu na walkę z Errolem Spence’m Jr (28-0-0) o niekwestionowane mistrzostwo świata, jednakże negocjacje zakończyły się fiaskiem. Co ma na ten temat do powiedzenia Teofimo Lopez?
– Ci goście mają zbyt duże ego. Nie wiem jednak kto ma większe. Nie wiem, czy to Spence, czy może Crawford. Wydaje mi się, że Crawford chodzi zbyt dumny i sam zaje*ał sobie sprawę. Widziałem wywiad, w którym mówił, że nie musi być niekwestionowanym mistrzem w półśredniej, bo w zasadzie zrobił wszystko dywizję niżej w super lekkiej. Nie chodzi o to, aby zrobić coś raz, tylko wiele razy, tak aby nikt inny nie mógł tego powtórzyć. Spójrz na Claressę Shields, trzykrotną niekwestionowaną mistrzynię w trzech różnych dywizjach. Dziewczyna mimo wszystko chce i idzie dalej, ale to jest właśnie ten typ mentalności. W sumie to mnie to nawet nie obchodzi. Ci faceci nie będą walczyć, bo mają swoje własne powody, swoje ego i swoją dumnę, ale kiedy ja pójdę do półśredniej, proszę – nie popełniajcie tego błędu. – powiedział Teofimo Lopez w rozmowie z FightHype.
Autor: Michal Adamczyk – redaktor naczelny. Kontakt: frontoffice@boxingzone.org, Twitter: Mike94Steek