To czym mówiło się od paru dni, w końcu oficjalnie ujrzało światło dzienne: były mistrz świata czterech kategorii wagowych, oraz bezsprzecznie jeden z najlepszych pięściarzy na świecie w ostatniej dekadzie, Mikey Garcia (40-2-0) oficjalnie ogłasza rozbrat z boksem. Urodzony w miejscowości Ventura (California, Stany Zjednoczone) zawodnik na profesjonalnym ringu zadebiutował blisko szesnaście lat temu. W 2013 roku mając na koncie trzydzieści walk, podczas których za każdym razem triumfował, po raz pierwszy zdobył tytuł mistrza świata federacji WBO kategorii piórkowej (featherweight).

Był to dopiero początek dominacji Amerykanina, który nie miał zamiaru zbyt długo bronić wywalczonego tytułu, a bardziej interesowały go kolejne mistrzowskie tytuły w wyższych kategoriach. Jeszcze w tym samym roku zdobył światowy czempionat – również z ramienia federacji WBO, tym razem w limicie kategorii super piórkowej (super featherweight).

W 2016 roku dla Garcii przyszedł czas na podbój kolejnej dywizji, czyli kategorii lekkiej (lightweight). Rywalem niepokonanego wówczas Amerykanina idącego jak burza był również nie znający do tego czasu smaku porażki Dejan Zlaticanin (24-0-0), który po raz pierwszy i ostatni w swojej karierze bronił mistrzowskiego pasa federacji WBC. Garcia ciężko znokautował wówczas pięściarza z Czarnogóry już w trzeciej rundzie, przechodząc do historii jako mistrz świata trzech dywizji.

Dla rewelacyjnego pięściarza z Kallifornii nie było to spełnienie jego największych marzeń. Niewiele po zwycięstwie nad Zlaticaninem, Mikey Garcia zwakował mistrzowski pas i przeniósł się do kategorii super lekkiej (super lightweight), gdzie w swojej pierwszej walce najpierw pewnie wypunktował Adriena Bronera (34-4-1), aby następnie skrzyżować rękawice o tytuł mistrza świata federacji IBF z ówczesnym mistrzem Sergey’em Lipinetsem (16-2-1), dla którego była to pierwsza obrona tytułu. Następnie Garcia podjął rękawice i zdobył kolejny pas w limicie wagi super lekkiej, pokonując w walce unifikacyjne o pasy WBC, oraz IBF Roberta Eastera Jr (23-1-1).

Jak można było się spodziewać – Garcia za wszelką cenę chciał sprawdzić się dywizję wyżej. Po zwycięstwie nad Easterem, przeniósł się do kategorii półśredniej (welterweight) z chęcią zapisana się w historii boksu jako mistrz świata pięciu dywizji. Tym razem rzeczywistość okazała się dla Garcii brutalna – musiał on po raz pierwszy w zawodowej karierze przełknąć gorycz porażki, przegrywając z Errolem Spence’m Jr (28-0-0) jednogłośną decyzją sędziów w walce o pas IBF, w którego Spence znajduje się po dziś dzień. Następnie Garcia między linami pojawił się w pierwszym kwartale 2020 roku, zaraz przed wybuchem pandemii covid-19. W swojej ostatniej walce, siedem i pół miesiąca temu, Garcia sensacyjnie przegrał ze skazywanym na pożarcie Sandorem Martinem (40-2-0). Jak się dziś okazuje – była to jego ostatnia walka w zawodowej karierze.

Autor: Michal Adamczyk