Podczas sobotniej gali w Dallas (Teksas), Ryan Garcia (21-0-0) zrobił milowy krok w swojej karierze, wygrywając przed czasem z doświadczonym Luke’m Campbellem (20-4-0). 22-letni pięściarz sam zaliczył deski w drugiej odsłonie pojedynku, ale koniec końców to on znokautował w siódmej rundzie Brytyjczyka, i dopisał kolejne zwycięstwo do swojego dorobku. Warte odnotowania jest, że Garcia pierwszy raz w karierze był liczony, a Campbell zaliczył pierwszą porażkę przed czasem w całej swojej zawodowej karierze.

  • Ryan zrobił to co każdy wielki mistrz – powrócił i zamknął show. Kilka razy leżałem, będąc w tym samym punkcie kariery, w którym jest obecnie Ryan. Tak jak on, ja również wstawałem w tych walkach i wracałem, aby wygrać. Widząc jak Ryan upada, to oczywiste, że trochę się martwisz. Sam fakt, że wstał od razu i to jak to zakończył, był w ringu prawdziwym mężczyzną. – mówi Oscar De La Hoya.

Były znakomity pięściarz, promujący obecnie Garcię, jest pod wrażeniem jego umiejętności i jest przekonany, że będzie on w przyszłości twarzą światowego boksu. Młody pięściarz pokazał w walce z Campbellem, że drzemie w nim bardzo duży potencjał, a sposób w jaki zakończył walkę, z pewnością wiele pokazuje. Brytyjczyk po ciosie na wątrobę nie mógł się już podnieść.

  • To w jaki sposób Campbell wstawał, widzieliśmy, jakie to było powalenie. To było straszne, błyskawiczne powalenie. To był naprawdę okrutny strzał. Nie sądzę, aby wielu pięściarzy mogło się po czymś takim podnieść. Ryan stał się mężczyzną i potrzebował tej walki, aby to potwierdzić. Potrzebował tej walki, aby udowodnić całemu światu boksu, że należy do najlepszych. Przeszedł świetnie ten test. W naszej oceni to wynik na poziomie piątki z plusem. – powiedział De La Hoya.

Teraz 22-latek z Kalifornii stanie bez wątpienia przed najważniejszą walką w swojej dotychczasowej karierze – zmierzy się on z Devinem Haney’em (25-0-0) o pełnoprawny tytuł mistrza świata federacji WBC, kategorii lekkiej (lightweight). I choć po sobotniej walce, Garcia wyzywał na pojedynek mistrza WBA Regular tej dywizji, Gervontę Davisa (24-0-0), mało prawdopodobne jest, że obaj pięściarze zmierzą się ze sobą w swoich kolejnych walkach. Gdyby doszło do sytuacji, że Garcia wygrałby z Haney’em, odbierając mu tym samym tytuł mistrza świata, będzie musiał następnie bronić pasa przeciwko Javierowi Fortunie (36-2-0), zakładając, że i jemu w najbliższej walce nie powinie się noga.

źródło: boxingscene