Od ostatniej walki Jermalla Charlo (32-0-0) mija już 25 miesięcy, jednakże mimo to, Amerykanin nie został pozbawiony tytułu mistrza świata organizacji WBC, kategorii średniej (middleweight). Łatwo można wydedukować, iż Charlo zmaga się problemami różnej maści, jednakże mimo to dziwić może fakt, że mistrzowska federacja pozwala pięściarzowi na tak długą nieaktywność.
– WBC traktuje każdy przypadek osobno. Zarządzamy każdą pojedynczą sytuacją i byliśmy bardzo blisko sprawy Jermalla Charlo. Najpierw miał kontuzję przed walką z Maciejem Sulęckim i była to kontuzja ręki. W końcu popadł w problemy na tle psychicznym, a WBC przyjrzała się dokładnie tej sprawie. Zajęliśmy się tym, ogłaszając walkę o tymczasowy tytuł, w której zwyciężył Carlos Adames. Wspieraliśmy Charlo i nadal będziemy go wspierać. Jestem w bliskim kontakcie z nim i jego bratem. Wierzę, że w niedalekiej przyszłości Charlo będzie walczył i wznowi karierę. Podsumowując, zawsze będziemy z naszym mistrzem i naszymi pięściarzami, zwłaszcza w złych czasach. – powiedział prezydent WBC, Mauricio Sulaiman w rozmowie z Chrisem Mannixem.
Krótko mówiąc, wygląda to tak, że prezydent WBC, który mocno wspiera swojego mistrza, nie pamiętaj z jakiego powodu odwołano walkę Charlo vs. Sulęcki. W oficjalnym komunikacie poinformowano wówczas, że Charlo zmaga się z kontuzją pleców, a nie ręki, jak określił to w rozmowie z Mannixem, Mauricio Sulaiman. Przypomnijmy, że walka pomiędzy dwoma pięściarzami do której miało dojść 18 czerwca ubiegłego roku, została odwołana na kilka dni przed terminem. Nie jest tajemnicą, że w tym czasie Charlo był w trakcie rozwodu ze swoją ówczesną partnerką, co miało być jednym z powodów wycofania się z walki przeciwko Maciejowi Sulęckiemu.
Autor: Michal Adamczyk – redaktor naczelny. Kontakt: frontoffice@boxingzone.org