Już niebawem, może się okazać, że walka Devina Haney’a (30-0-0) z Vasiliy’em Lomachenko (17-3-0), była jego ostatnią w limicie kategorii lekkiej (lightweight). Choć nic nie jest póki co przesądzone, wiele wskazuje na to, że Amerykanin zwakuje swoje wszystkie cztery (WBA, WBC, IBF, WBO) pasy, wywalczone przed rokiem, a jego następnym krokiem będą starty w wadze super lekkiej (super lightweight).

Haney już od czasu drugiego zwycięstwa nad George’m Kambososem (20-2-0), poważnie rozważał zmianę dywizji. Amerykanin blisko trzy tygodnie temu wygrał jednogłośnie na punkty z Lomachenko, choć w opinii wielu kibiców, oraz ekspertów, jego zwycięstwo nie było przekonujące, co więcej – spora część obserwatorów twierdzi, iż Haney tę walkę przegrał. Jeśli 24-latek zdecyduje się na pójście dywuzję wyżej, tam czekają na niego inni klasowi zawodnicy. Wśród nich, znajduje się obecny mistrz świata federacji WBC, Regis Prograis (28-1-0), który nie może doczekać się walki z Haney’em.

– Bardzo podoba mi się pomysł tej walki. Devin jest w trudnej sytuacji, bo musi z kimś walczyć, a wiele osób myślało, że przegrał z Lomachenko, więc jego sytuacja jest naprawdę ciężka. Mógłby awansować dywizję wyżej do super lekkiej, lub zostać w lekkiej, gdzie istnieje prawdopodobnieństwo, że ponownie mógłby walczyć z Lomachenko, lub z Gervontą Davisem, lub Shakurem Stevensonem. Może przejść do super lekkiej i próbować się z większymi facetami, więc myślę, że musi zrobić coś dużego. Jeśli chce ze mną walczyć, jestem za! – mówi Prograis w rozmowie z BroBible.

Na ten moment, Prograis bezsprzecznie zalicza się do czołowej trójki, kategorii super lekkiej, i co więcej, dzierży tytuł mistrza świata, w którego posiadanie wszedł końcem listopada ubiegłego roku, nokautując Jose Zepedę (36-3-0). Prograis już za półtora tygodnia (17 czerwca) zmierzy się z Danielito Zorillą (17-1-0) w swojej pierwszej bezpośredniej obronie pasa WBC, jednakże jak podkreślał w swoich wcześniejszych wypowiedziach, interesują go jedynie największe walki, a ta z Haney’em to besprzecznie jedna z nich.

– Myślę, że go zatrzymam i naprawdę uważam, że mogę go skrzywdzić. Nie okazując braku szacunku, spójrzy na uderzenia, którymi trafiał go Lomachenko, który startuje w wadze lekkiej. Wiecie, że ja startuję w super lekkiej przez całą karierę i znokautowałem wielu przeciwników, więc jeśli trafię go takimi samymi strzałami, to jestem pewien, że go to mocno skrzywdzi. – powiedział Prograis.

Kilka tygodni temu, Prograis podpisał kontrakt promotorski z Matchroom Boxing. Grupa Eddie’go Hearna zorganizowała Amerykaninowi godne “przywitanie”, bowiem swoją pierwszą obronę, zaplanowaną na 17 czerwca, stoczy on w rodzinnym Nowym Orleanie, w stanie Louisiana. Pierwotnie, rywalem Prograisa, miał być Liam Paro (23-0-0), jednakże Australijczyk wycofał się z kilkanaście dni temu, tłumacząc swoją decyzję kontuzją, odniesioną podczas jednej z sesji treningowych. W ramach zastępstwa, w jego miejsce szybko “wskoczył” Danielito Zorilla, który w lipcu ubiegłego roku przegrał na punkty z Arnoldem Barbozą (28-0-0). Portorykańczyk powrócił jednak na zwycięską ścieżkę, pokonując siedem miesięcy później anonimowego Aristidesa Quintero (21-18-2), wygrywając już w pierwszej rundzie.

Autor: Michal Adamczyk – redaktor naczelny. Kontakt: frontoffice@boxingzone.org