Parę miesięcy temu, negocjacje w sprawie organizacji walki o niekwestionowane mistrzostwo świata, kategorii ciężkiej (heavyweight), pomiędzy Tysonem Fury’m (33-0-1), a Oleksandrem Usykiem (20-0-0) zostały przerwane i nie wiadomo kiedy, i czy w ogóle dojdzie do starcia pomiędzy dwoma pięściarzami. W skrócie: Fury znajdujący się w posiadaniu mistrzowskiego pasa WBC, pierwotnie zgodził się na walkę z Usykiem, który dzierży trzy tytuły (WBA, IBF, WBO) w królewskiej dywizji, jednakże zaproponował podział finansowy w stosunku 70 do 30. Dość nieoczekiwanie, Usyk zgodził się na taki układ, jednakże rozmowy utknęły w martwym punkcie, gdy obie strony uzgadniały warunki rewanżu.
Usyk zapowiedział, że jeśli wygra, podział finansowy w rewanżu powinien wynosić 70 do 30 już na jego korzyść. Stanowisko Ukraińca jest jak najbardziej zrozumiałe – po ewentualnym zwycięstwie nad Fury’m, to właśnie on miałby wszystkie cztery tytuły mistrza świata. Na takie warunki nie zgodził się zespół Fury’ego, a temat jego walki z Usykiem poszedł w zapomnienie. Od tego czasu, kolejny rywal Anglika nie jest znany, choć w kuluarach wymieniano wiele nazwisk, takich jak na przykład Andy Ruiz Jr (35-2-0), Luis Ortiz (33-3-0), czy Frank Sanchez (22-0-0). Według Fury’ego, żaden pięściarz nie chce na ten moment z nim walczyć, w związku z czym przedłuża się jego ringowa nieobecność. W takie tłumaczenia nie wierzy były mistrz świata kategorii junior ciężkiej (cruiserweight), Johnny Nelson, będący obecnie ekspertem bokserskim w brytyjskiej stacji Sky Sports.
– Wygląda na to, że Tyson Fury nie wierzy, że pokona Usyka. Wszystkie żądania, wszystkie negocjacje, cała ta krzątanina może polegać na tym, żeby wycisnąć finansowo tyle, ile tylko się da. Ja nie będę jednym z tych głupców, którzy będą podgrzewać jego tyłek. Po prostu to widzę. Możesz zasługiwać na lwią część finansową, ale ja nie kupuję tego gówna!. – powiedział Nelson.
Autor: Michal Adamczyk – redaktor naczelny. Kontakt: frontoffice@boxingzone.org