W minioną sobotę podczas gali w czeskim Brnie, do ringu powrócił były mistrz Polski wagi ciężkiej (heavyweight), Marcin Brzeski (10-0-0), który w zakontraktowanym na sześć rund pojedynku zmierzył się z Tornike’m Puritchamiashvilim (9-18-0). Faworyzowany Polak wygrał już w drugiej rundzie, choć w pierwszej odsłonie zapoznał się z matą ringu, kiedy był liczony. Przypomnijmy, że w drugiej połowie kwietnia Brzeski oficjalnie powrócił do boksu zawodowego po 7.5 letniej przerwie, a sobotnia walka z Puritchamiashvilim była dla niego drugą od czasu powrotu.
– Dużo mi dał ten występ w Brnie i teraz wiem, że potrafię wstać po mocnym trafieniu, szybko się pozbierać i walczyć dalej. Co najważniejsze potrafiłem być w kolejnej rundzie lepszy od rywala. Uważam, że było mi to potrzebne, a po tej walce jestem jeszcze bardziej pewny siebie. – mówi Brzeski.
Blisko dekadę temu, 34-letniego dziś zawodnika nazywano jednym z najlepiej zapowiadających się polskich pięściarzy, o czym jednoznacznie świadczyły jego wyniki z boksu olimpijskiego. Mimo to, Brzeski w 2016 roku zdecydował się na zakończenie kariery, po czym wstąpił do wojska. Urodzony w Przasnyszu (woj. mazowieckie) pięściarz postanowił jednak wrócić między liny, podpisując kontrakt z byłym pretendentem do tytułu mistrza świata, a obecnie promotorem, Lukasem Konecny’m. Jakie są dalsze plany polskiego pięściarza i czy kilkuletni rozbrat z boksem wpłynął na tzw. ringową “rdzę”?
– Wręcz przeciwnie. Czuję się świetnie i nic nie muszę nikomu udowadniać. Teraz, gdy wychodzę do ringu, nie mam na sobie żadnej presji. Może to też ze względu na wiek czuję się pewniej i żadnej rdzy nie odczuwam. Śmiało mogę nawet powiedzieć, że lepiej mi się walczy po takiej przerwie, bo jest ten głód. Plany są takie, że czekamy na kolejne wyzwanie, a z tego co wiem to są telefony z Kanady, Anglii i nie tylko. Planujemy boksować za granicą, a gdybym nie wierzył w to, że mogę radzić sobie z najlepszymi, to bym po prostu tego nie robił. – dodaje.
Chcąc powrócić do zawodowego boksu, Brzeski musiał na nowo stworzyć zespół, który pomoże mu w osiąganiu jak najlepszych sportowych wyników. Co istotne, Polakowi zależy na odpowiedniej wadze, dzięki której będzie mógł wykrzesać z siebie maksimum potencjału, poza tym współpracuje z uznanym trenerem, Jarosławem Soroko.
– Z Soroko jesteśmy cały czas w kontakcie i razem ustalamy taktykę na walkę. Teraz będziemy mieli sztab, a ma go stworzyć Maciek Rzesiowski, który kieruje tym, aby wszystko było profesjonalnie prowadzone. Pokazałem w tych dwóch walkach, że chcę walczyć z najlepszymi. W sztabie znajdzie się dwóch trenerów: na codzień będę trenował z Jarkiem Garlejem, a na obozy przed walkami dojeżdżał będzie także Jarosław Soroko, a myślę, że w Polsce ten facet to encyklopedia boksu. Garlej nie odpuszcza mi na treningach i goni do ciężkiej pracy. Soroko to człowiek z wiedzą, którą mi przekazuje, wprowadzając nowe rzeczy do mojego boksu. Co do wagi: w miesiąc zgubiłem 11kg, bo zacząłem znów pracować tak jak kiedyś. Dietę dostosowuję sam, jestem na keto i jem same tłuszcze, mało węgli i powiem, że to mi służy, bo jest energia, a waga w której najlepiej się czuję to 115-119kg i taki jest cel. Poza tym, do zespołu należy także zaliczyć takich ludzi jak moi koledzy, którzy zawsze mnie wspierają: Mateusz, Mirek, Jerzy, Daniel, Krystian, Arek i Konrad. Zawsze mogę na nich liczyć, tak samo jak na moich głównych sponsorów. Z tego miejsca bardzo dziękuję moim sponsorom: Różany Dwór Seniora, Avizo Skład Budowlany, Elewacje Oliwa, Elektromechanika Raciąż. Bardzo im dziękuję! Jestem żołnierzem 2 Mazowieckiego Pułku Saperów, dlatego chciałem też podziękować jednostce, która jest mi przychylna jeśli chodzi o boks i mogę korzystać z sali treningowej w ciągu dnia po wykonanych zadaniach. Dziękuję dowódcy i moim przełożonym. – kontynuuje.
Brzeski nie zdążył jeszcze wejść w rytm regularnych startów, a póki co dostał już kilka ciekawych propozycji. Jak sam twierdzi, kilkanaście tygodni temu pojawiła się oferta walki z Arslanbekiem Makhmudovem (19-1-0), jednakże do pojedynku ostatecznie nie doszło. Rosjanin walczący głównie w Kanadzie, pierwotnie miał zmierzyć się z Juniorem Fa (20-3-0), który wycofał się z walki, kończąc sportową karierę, a ostatecznie zastąpił go Miljan Rovcanin (27-4-0). Brzeski jest jednak przekonany, że większe pojedynki są jedynie kwestią czasu.
– Na Makhmudova jeszcze nie czas i zdaję sobie z tego sprawę. Hughie Fury – promotor złożył ofertę i nie dostaliśmy konkretnej odpowiedzi. Myślę, że w przyszłości ta walka powinna się jednak odbyć, a ja będę gotowy. Cały czas się człowiek uczy, ale w dużej mierze stawiamy na wydolność, a co za tym idzie ciężka praca i technika. Człowiek zawsze się uczy! Co bym nie poprawił, zawsze mogę być lepszy. – dodał na zakończenie Brzeski.
Photo: Ondrej Hajek/Vojtech Hajek
Autor: Michal Adamczyk – redaktor naczelny. Kontakt: frontoffice@boxingzone.org | Twitter/X: @MikeSteek94