Były mistrz świata organizacji IBF, kategorii piórkowej (featherweight), Billy Dib (48-6-0) poinformował za pośrednictwem swoich mediów społecznościowych, iż wygrał walkę z rakiem, po tym, jak w październiku ubiegłego roku wykryto u niego złośliwą i rzadko spotykaną odmianę chłoniaka nieziarniczego. W ciągu ostatnich sześciu miesięcy, Australijczyk przeszedł bardzo wyniszczającą chemioterapię.
– Chociaż zdobywałem tytuły mistrza świata i jestem świetnym sportowcem, ani razu nie zadałem sobie pytania “dlaczego ja?”. Powtarzałem sobie “dlaczego nie ja?”, ponieważ nie jestem lepszy, niż ktokolwiek inny, a my wszyscy jesteśmy dziećmi Bożymi. – mówił Dib w momencie, gdy dowiedział się o swojej chorobie.
Australijczyk, swoją pierwszą szansę na walkę o mistrzostwo świata, otrzymał w 2008 roku, kiedy w wieku zaledwie dwudziestu trzech lat skrzyżował rękawice z ówczesnym czempionem federacji WBO, Steve’m Luevano (37-2-1). Po bardzo wyrównanej walce, lepszym pięściarzem okazał się Lueavno, który obronił wówczas po raz czwarty mistrzowski pas. Następnie, Dib po serii dziesięciu wygranych z rzędu (wszystkie przed czasem), otrzymał kolejną szansę na zdobycie światowego czempionatu i wykorzystał ją w stu procentach. W walce o wakujący tytuł mistrza świata IBF, Australijczyk pewnie wygrał jednogłośną decyzją sędziów z Jorge Laciervą (41-10-6), a w swojej trzeciej obronie uległ Evgeny’emu Gradovichowi (23-2-1) niejednogłośną decyzją sędziów po bardzo ciężkim do punktowania pojedynku, który mógł pójść w dwie strony.
Dib nie zamierzał składać broni i po trzech kolejnych zwycięstwach zmierzył się z mistrzem świata WBC, Takashi’m Miura (31-4-2). Japończyk znokautował Diba już w trzeciej rundzie, choć mimo to, nie skłoniło to australijskiego wojownika do szukania dalszej motywacji. Po kilku kolejnych zwycięstwach, zmierzył się on o tytuł z Tevinem Farmerem (30-5-1), przegrywając zdecydowanie na punkty. Swoją ostatnią walkę, Dib stoczył w marcu ubiegłego roku, pokonując przez dyskwalifikację Jacoba Ng (15-1-0). Okoliczności zakończenia pojedynku były dość rzadko spotykane, bowiem Ng chwycił Diba, a następnie podniósł i rzucił o matę ringu, tak, że ten upadł na plecy. Do ringu szybko musiał wkroczyć lekarz, a sędzia ringowy nie miał innego wyjścia, jak zdyskwalifikować Ng.
Dib do ringu prawdopodobnie już nigdy nie powróci, jednakże na przestrzeni ostatnich miesięcy, stoczył swoją najważniejszą walkę w życiu, zakończoną powodzeniem. Australijczykowi, jak i całej jego rodzinie, gratulujemy i życzymy przede wszystkim zdrowia.
Photo: Billy Dib/Social Media
Autor: Michal Adamczyk – redaktor naczelny. Kontakt: frontoffice@boxingzone.org