W ubiegłą sobotę na gali w Saitamie (Japonia), Gennadiy Golovkin (42-1-1) znokautował w dziewiątej rundzie Ryotę Murata (16-3-0) i obronił tytuł mistrza świata IBF kategorii średniej (middleweight), odbierając tym samym Japończykowi pas federacji WBA. 40-letni Kazach mimo zwycięstwa nie zaprezentował takiej formy, jakiej spodziewaliby się fani szermierki na pięści. Golovkin zmierzy się bowiem w swojej następnej walce z uważanym za obecnie najlepszego pięściarza na świecie bez podziału na kategorie wagowe, Saulem “Canelo” Alvarezem (57-1-2).

Obaj pięściarze spotkali się ze sobą po raz pierwszy we wrześniu 2017 roku, kiedy według wielu padł kontrowersyjny remis. Większość kibiców oraz obserwujących widziało wówczas zwycięstwo Golovkina, choć sędziowie ze stanu Nevada (z racji tego, że walka miała miejsce w Las Vegas) nie wyłonili zwycięzcy, w efekcie czego do rewanżu Kazacha z Meksykaninem doszło dokładnie rok później w tym samym miejscu, kiedy to po piekielnie wyrównanej walce, Canelo wygrał decyzją większości sędziów. Niemalże każdy kibic czekał wtedy na szybką organizację kończącej trylogię walkę, która odkładała się w czasie.

Canelo podpisał w lutym bieżącego roku kontrakt na dwie walki z Matchroom Boxing, którą obejmuje rzekomo trzecia walka z Golovkinem, który ma podpisany kontrakt z platformą streamingową DAZN – z tą samą na której swoje gale transmituje Matchroom Boxing, czyli najbliższy pracodawca Alvareza. Były mistrz świata kategorii junior ciężkiej (cruiserweight), a obecnie ekspert i analityk pięściarski, Tony Bellew uważa, iż 40-letni Golovkin nie ma najmniejszych szans ze znajdującym się obecnie w najlepszej życiowej formie Canelo, co ewidentnie pokazała walka z Muratą.

To był idealny sprawdzian dla Golovkina przed trzecią walką z Canelo. Jeśli spojrzeć na to z perspektywy sprawdzianu, był on absolutnie idealny. Wyglądał na bezbronnego, starzejącego się faceta, trafiany przez faceta, który nie jest znany ze swojego ciosu. Patrząc na Golovkina, na jego miejscu nie zbliżałbym się do Canelo, bo moim zdaniem źle się to skończy. Wiek nie czeka na żadnego człowieka i to było do przewidzenia. Moim zdaniem Golovkin nie jest już tym pięściarzem, którym był kiedyś i nie chciałbym, aby w trzeciej walce z Canelo został brutalnie pobity, a podejrzewam, że właśnie tak się stanie. – powiedział Bellew dla DAZN.

Canelo Alvarez obecnie znajduje się w posiadaniu wszystkich czterech tytułów mistrza świata (WBC, WBO, WBA, IBF) kategorii super średniej (super middleweight), a już siódmego maja na hali T-Mobile Arena w Las Vegas (Nevada, Stany Zjednoczone) skrzyżuje rękawice z Dmitry’em Bivolem (19-0-0) – mistrzem świata federacji WBA, kategorii półciężkiej (light heavyweight). Alvarez wraz ze swoim trenerem pełniącym również rolę menadżera Eddy’m Reynoso zapowiedział już dawno, iż nie ma zamiaru wracać do dywizji średniej, wobec czego można spodziewać się, że jeśli do walki Meksykanina z Golovkinem dojdzie w planowanym terminie, czyli jesienią, Kazach będzie musiał pójść kategorię wagową wyżej co zdecydowanie nie jest dla niego komfortową opcją. Istnieje również możliwość, iż obaj zawodnicy spotkają się po prostu w umownym limicie między kategorią średnią (160 funtów), a super średnią (168 funtów).

Autor: Michal Adamczyk