W minioną sobotę na gali w Fort Worth (Texas, Stany Zjednoczone), czołowy angielski pięściarz kategorii półśredniej (welterweight) Michael McKinson (22-1-0) stanął do najważniejszej walki w swojej profesjonalnej karierze, oraz poniósł pierwszą porażkę na zawodowstwie. 28-latek z Portsmouth (Anglia) uległ przed czasem Vergilowi Ortizowi (19-0-0), który zastopował go w drugiej połowie walki.
Już w ósmej rundzie McKinson był liczony przez sędziego ringowego Laurence’a Cole’a. Ta sama sytuacja miała miejsce w dziewiątej rundzie, zaś następnie po drugim liczeniu, narożnik McKinsona postanowił go poddać, co było w zaistniałej sytuacji najlepszym możliwym wyborem. Mimo wszystko, to Anglik jest jedynym zawodnikiem, który do tej pory przetrwał w ringu z Ortizem więcej niż osiem rund.
– Wiem, że przegrywałem tę walkę, Nigdy nie myślałem, że zostanę zatrzymany. Myślałem, że go wypunktuję, będąc pierwszą osobą, która zakończy jego serię nokautów. W ósmej rundzie złapał mnie strzałem na korpus. Uderzył mnie w kość biodrową, następnie trafił mnie tam kolejny raz rundę później i stało się to co się stało. Naszym planem było to, aby przytrzymać go jak najdłużej i rozegrać to na przestrzeni rund, których on nie ma zbyt wiele w karierze. Wtedy próbowałbym dojść do niego pod kątem mentalnym. Byłem co prawda lepszy w jednej rundzie, ale i tak byłem jedynym zawodnikiem, któremu udało się go wyciągnąć na tak długi dystans. – mówił McKinson na konferencji prasowej.
Autor: Michal Adamczyk