Już za niewiele ponad miesiąc, 28 stycznia na gali Premier Boxing Champions w Las Vegas (Nevada, Stany Zjednoczone), jeden z najlepszych obecnie australjskich pięściarzy, Tim Tszyu (21-0-0) stanie przed swoją życiową szansą na zdobycie wszystkich czterech tytułów mistrza świata (WBA, WBC, IBF, WBO) kategorii super półśredniej (super welterweighgt), w posiadaniu których znajduje się obecny czempion, Jermell Charlo (35-1-1). Nie ma wątpliwości co do tego, iż faworytem styczniowej walki będzie Amerykanin, choć Tszyu, wierzy w swoje umiejętności.
– Uważam, że Charlo jest do pokonania. To bardzo dobry pięściarz, doskonale wie co robi, ale zdecydowanie jest to zawodnik do pokonania. Nie chcę tutaj nic prognozować, ale jestem w niesamowitej, fenomenalnej formie i teraz dopiero zaczynam osiągać szczyt swoich możliwości. Psychicznie i fizycznie jestem w rewelacyjnej kondycji, a to odegra bardzo dużą rolę w tym co mnie czeka. – mówi Tszyu dla AAP.
Syn Kostyi Tszyu, legendy australijskiego boksu od kilku lat stopniowo podnosi sobie coraz wyżej poprzeczkę, co zaprowadziło go do walki o niekwestionowane mistrzostwo świata. 28-latek zmierzy się z Charlo jako obowiązkowy rywal z ramienia federacji WBO. Pięściarz przyznaje, że bardzo duży wpływ na jego karierę, ma jego ojciec, który grubym szkicem zapisał się na kartach historii nie tylko australijskiego, ale również światowego boksu.
– Walkę mojego ojca z Judahem oglądałem mnóstwo razy. Ojciec każdego dorastającego chłopaka, jest dla niego superbohaterem, a w tej walce stał się superbohaterem nie tylko dla mnie, ale dla całego świata. Dzięki takiej walce mogę czerpać wiele inspiracji, ponieważ w pewnym sensie ta walka ugruntowała jego pozycję w historii boksu. Na pewno mnie to motywuje. – powiedział Tszyu.
Autor: Michal Adamczyk – redaktor naczelny. Kontakt: frontoffice@boxingzone.org, Twitter: Mike94Steek