Marzenie Vasiliy’a Lomachenko (17-3-0) o zdobyciu niekwestionowanego mistrzostwa świata, jako ukoronowanie jego wybitnej kariery, w minioną sobotę znacznie się oddaliło. 35-letni Ukrainiec przegrał kontrowersyjnie z Devinem Hany’em (30-0-0), podczas gali Top Rank w Las Vegas (Nevada, Stany Zjednoczone), w efekcie czego Amerykanin obronił wszystkie cztery mistrzowskie pasy (WBA, WBC, IBF, WBO), kategorii lekkiej (lightweight).
Skazywany na przysłowiowie pożarcie Lomachenko, pokazał, iż cały czas należy do jaściślejszej światowej czołówki, a według znacznej opinii ekspertów, oraz kibiców, to on powinien być dzisiaj niekwestionowanym mistrzem świata dywizji do 135 funtów. Podczas, gdy dwóch sędziów, Tim Cheatham, oraz David Sutherland punktowali w stosunku 115-113 dla Haney’a, z czym jeszcze można w miarę się zgodzić, to Dave Moretti przyznał aż osiem rund na korzyść Amerykanina.
Najbardziej absurdalnym posunięciem doświadczonego sędziego, jest fakt, iż zapisał Haney’owi dziesiątą rundę, podczas której to Lomachenko dominował, zadając jedenaście z czterdziestu dziewięciu wyprowadzonych ciosów, podczas gdy Haney trafił Ukraińca zaledwie pięć razy z dwudziestu pięciu prób.
– Nie chcę rozmawiać o tej decyzji. Wszyscy widzieli, co się dzisiaj stało. Początkowo myślałem, że Haney będzie lepszy. To twardy i dobry pięściarz. Uważam, że pokazałem, że nadal jestem w tym boksie. Jestem w dobrej formie. Do zobaczenia następnym razem. Teraz chcę wrócić do domu i wspierać mój kraj, oraz moją ukraińską Cerkiew Prawosławną. – powiedział po walce Lomachenko.
Na ten moment nie wiadomo, jakie dalsze plany ma Devin Haney. Niewykluczone, że Amerykanin przeniesię się dywizję wyżej, do kategorii super lekkiej (super lightweight), wobec czego wszystkie cztery pasy pozostaną bez właściciela. Gdyby do takiej sytuacji doszło jeszcze w tym roku, Lomachenko prawdopodobnie otrzymałby swoją kolejną mistrzowską szansę.
Autor: Michal Adamczyk – redaktor naczelny. Kontakt: frontoffice@boxingzone.org