John Ryder (32-6-0) nie zrealizował swojego celu w minioną sobotę, przegrywając z Saulem “Canelo” Alvarezem (59-2-2) walkę o niekwestionowane mistrzostwo świata, kategorii super średniej (super middleweight). Anglik dwukrotnie zaliczył deski (w piątej, oraz dziewiątej rundzie), jednakże zdołał wytrwać do końca dwunastej odsłony, przegrywając jednogłośną decyzją sędziów. Ryder twierdzi, iż Canelo, mimo wyraźnego zwycięstwa, nie jest już tym samym zawodnikiem, którym był jeszcze parę lat temu.

Zaprezentował się bardzo dobrze, ale uważam, że najlepsze lata ma już za sobą, choć tej nocy wciąż miał wystarczająco paliwa w swoim baku. Dlaczego najlepsze lata ma już za sobą? Bo nie zdołał mnie wykończyć. Jego planem było mnie znokautować, a nie zrobił tego. Wiem, że zostałem trafiony świetnym strzałem w piątej rundzie, ale wróciłem i miałem kilka dobrych rund. – mówi Ryder.

Pięściarz z Londynu przez dziewięć rund boksował z zakrwawionym nosem, jednakże twierdzi on, iż jeśli uraz nie przyszedłby tak szybko, walka mogłaby potoczyć się zupełnie inaczej. Póki co, były dwukrotny pretendent do tytułu mistrza świata, nie ma konkretnych planów na przyszłość.

Gdyby nie ten rozbity nos w drugiej rundzie, ta walka potoczyłaby się prawdopodobnie inaczej. Jestem załamany. Włożyłem tak wiele w ten sport w ciągu ostatnich kilku lat i nie zawsze dostawałem zielone światło. Przyjechałem tutaj spełnić marzenie, jednakże mi się nie udało – taki jest boks. Nie jestem pierwszy i nie ostatni. Teraz odpocznę wraz z rodziną, usiądę do rozmów z moim zespołem i zobaczymy, dokąd zmierzamy. – powiedział Ryder.

Autor: Michal Adamczyk – redaktor naczelny. Kontakt: frontoffice@boxingzone.org