Już w najbliższą sobotę na gali w Notthingham (Anglia) między liny powróci były mistrz świata wagi piórkowej (featherweight), Kid Galahad (28-2-0). Dla urodzonego w Katarze pięściarza będzie to debiut w dywizji lekkiej (lightweight) i co ciekawe – z marszu przechodzi wyżej on aż o dwie kategorie wagowe, po ostatniej bardzo ciężkiej porażce z Kiko Martinezem (43-11-2), która miała miejsce w połowie listopada ubiegłego roku. Galahad niemalże przez pięć rund kontrolował wówczas przebieg pojedynku, pewnie punktując Martineza w swojej pierwszej dobrowolnej obronie tytułu mistrza świata federacji IBF, po czym na parę sekund przed gongiem został trafiony przez Martineza prawym prostym, po którym Galahad ledwo co zdołał się podnieść. Już na początku szóstej odsłony, Hiszpan powtórzył cios, po czym Galahad upadł na matę ringu i długo się nie podnosił.

Kilka dni po walce, Anglik zapowiedział, iż nie będzie startował dłużej w dywizji piórkowej, tłumacząc swoją decyzję tym, iż ciężko zmieścić mu się w limicie, choć prawdopodobnie mało kto spodziewał się, że awansuje on aż o dwie kategorie wagowe. Rywalem Galahada, w najbliższą sobotę Maxi Hughes (25-5-2), a stawką ich pojedynku będzie tytuł IBO, kategorii lekkiej, którego po raz drugi w karierze bronił będzie Hughes. Transmisję z sobotniej gali przeprowadzi platforma streamingowa DAZN – początek już o godzinie 1PM czasu środkowo amerykańskiego (20:00 czasu polskiego). Poniżej przedstawiamy wypowiedzi obu pięściarzy przed nadchodzącym wydarzeniem.

Kid Galahad: Myślę, że gdyby Maxi został znokautowany tak, jak ja, byłoby po nim. Ja jestem jednak dla niego czymś innym, a w sobotę to zobaczymy. To nie są gierki psychologiczne. Zostałem znokautowany przez Kiko, który prosił swojego trenera, aby zakończyć walkę, bo miał zakrwawiony nos. Prawda jest taka, że nie słodzę w tej kwestii, bo wolałbym wyjść z tej walki na tarczy, ale to jest różnica w naszej mentalności.

Maxi Hughes: Nie jestem faworytem, ale to też coś do czego jestem przyzwyczajony. Po prostu tak podchodzę do sprawy niezależnie od tego co myślą ludzie i bukmacherzy. Jesteśmy pewni siebie jako zespół i to co robimy jest najważniejszy. Wyjść z ręką uniesioną w górzę i usłyszeć, że nadal jestem mistrzem.

Autor: Michal Adamczyk – redaktor naczelny. Kontakt: frontoffice@boxingzone.org, Twitter: Mike94Steek